31/05/22

"Królowa" - Beata Andrzejczuk

104/150/29610/2022

 

Czy królowa może być tylko jedna?  

 
Powieść to pierwszy tom "Akademii jeździeckiej" nowej serii Autorki powiązanych ze sobą cykli "Pamiętnik nastolatki" i "Tajemnica Jacoba". To właśnie z książkami Beaty Andrzejczuk przeszłam z etapu pozycji dla dzieci do młodzieżówek i mam do nich duży sentyment. Tym razem Autorka również mnie nie zawiodła, chociaż przedstawia całkowicie nową historię i kreuje wyjątkowych bohaterów.

Gabi to nastolatka, w której życiu zaszło wiele zmian. Dziewczyna zaczyna się już jednak przyzwyczajać do rancza ojca — to właśnie tutaj chore konie odzyskują zdrowie i sprawność. Nastolatka kocha konie i  marzy o tym, by w przyszłości założyć swoją akademię jeździecką. Chciałaby się wtedy skupić na jeździe westernowej i hippoterapii. Na razie musi jednak pamiętać o tym co tu i teraz, czyli odnalezieniu prawdziwych wartości, rozpoznaniu młodzieńczego uczucia i rozwiązaniu sytuacji z Karioką, za którą, by użyć ładnych słów, po prostu nie przepada.

Autorka napisała powieść idealną dla nastolatków. Książkę czyta się bardzo szybko, a różnorodność tematów sprawia, że nie można się nudzić. Beata Andrzejczuk poruszyła wiele istotnych kwestii, z którymi często, lub prawie zawsze mierzą się młodzi ludzie, gdyż napisała o pierwszej miłość, konfliktach wśród znajomych, czy zmianach, jakie zachodzą w życiu, a na które często nie mamy wpływu.

Bardzo ważnym i ciekawym dla mnie wątkiem był ten związany z jazdą konną. Sama jeżdżę już od dłuższego czasu, więc w powieści odnalazłam cząstkę siebie. Bardzo podobało mi się ukazanie przez Autorkę tych wyjątkowych zwierząt, ale również to, że nie skupiła się tylko i wyłącznie na jeździe rekreacyjnej, ale pojawił się również wątek hippoterapii.

Książka bardzo mi się podobała, nie mogłam się oderwać od czytania. Bardzo żałowałam, że ostatnie strony naprawdę nimi są, a jednocześnie cieszyłam się, że w planach jest kontynuacja tej historii. "Czarna róża" zapowiadana jest już na okładce, więc można mieć nadzieję, że szybko zostanie wydana.

Powieść polecam szczególnie nastolatkom, gdyż w wielu miejscach we wprawnie wykreowanych przez Beatę Andrzejczuk postaciach mogą odnaleźć siebie i swoje problemy. Druga grupa ludzi, którym powinna spodobać się książka to osoby kochające konie i jazdę konną — to jeden z głównych i bardzo dobrze poprowadzonych wątków. Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę i poznać opisaną w niej historię.
 
Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Bukowy Las.
 
8/10
 

29/05/22

"Serce lasu" - Patrycja Żurek

103/150/29340/2022

 

Nie tylko las ma serce, a tą historią moje udało się zdobyć również Autorce! 

 
Ta książka jako jedna z nielicznych przyciągnęła mnie okładką. Zazwyczaj nie zwracam na to uwagi, a w tym przypadku od razu poczułam, że za oprawką kryje się wyjątkowa historia. Druga rzecz, na którą zwróciłam uwagę to opis — tajemniczy, wprowadzający trudny temat, ale z drugiej strony magiczny. I w tych moich osądach i przemyśleniach się nie pomyliłam, gdyż taka właśnie jest powieść.

Życie ostatnio nie rozpieszczało Iwo. Mężczyzna rok temu stracił w wypadku narzeczoną i nie może pozbierać się po jej śmierci. Bardzo się zmienił, a żałoba sprawiła, że zaniedbuje obowiązki w rodzinnej firmie. Zmuszony przez Rodziców przyjeżdża do Rymanowa na terapię — chociaż bardzo chciałby już nie cierpieć, nie potrafi i od samego początku nie wierzy, że leczenie może zakończyć się powodzeniem.

Czasem jest tak, że na drodze naszego życia spotykamy ludzi, którzy mogą sprawić, że całkowicie się ono odmieni, ale musimy im na to pozwolić. Iwo dostaje taką szansę, ale czy będzie umiał lub chciał ją wykorzystać? Libusza — słowiańska kobieta przez miejscowych nazywana jest czarodziejką, gdyż ma dar: możliwość kontaktowania się ze zamarłymi. Mężczyzna nie wierzy jednak w nadnaturalne zdolności Libuszy, a do prób jej pomocy nastawiony jest bardzo sceptycznie. Czy spotkanie tej dwójki było przypadkowe?

Patrycja Żurek stworzyła niezwykle klimatyczną opowieść z wieloma tajemnicami. Nie jest to książka typowa, ale tak jak Iwo niewyjaśniona siła przyciągała do Libuszy, tak mnie Autorka przyciągała kolejnymi zdaniami, aż do tego ostatniego.

To nie jest łatwa powieść — o trudnych, a wręcz dramatycznych wydarzeniach z życia bohaterów nie czyta się łatwo. Patrycja Żurek jednak od początku dba o to, by nie tylko one był na pierwszym planie. Przedstawia Czytelnikowi również historię o rodzącej się powoli niełatwej miłości, na której drodze stanie wiele przeciwności.

Autorka w swojej książce porusza wiele ważnych tematów. Przeczytamy o radzeniu sobie z żałobą, podstępnej chorobie, jaką jest depresja, byciu innym od reszty, toksycznej miłości rodzicielskiej, czy FAS. Wszystko to opisane z dużą delikatnością i wyczuciem, przez co nawet o najtrudniejszych tematach czyta się z dużą nadzieją na to, że jeszcze może być inaczej lub lepiej. 

Książka bardzo mi się podobała, a pierwsze wrażenie zdecydowanie nie było mylne. To wyjątkowa historia, która zdecydowanie warto przeczytać. Nutka magii, dużo spokoju, ważna rola lasu i cudowna kreacja bohaterów, a do tego lekkie pióro Patrycji Żurek sprawiły, że czytanie było wyłącznie przyjemnością.
 
Za możliwość poznania tej klimatycznej historii bardzo dziękuję Autorce.
 
8/10
 

28/05/22

"Smok mojego taty" - Ruth Stiles Gannett

102/150/29040/2022

 

Kto z Was nie chciałby latać? Jeśli znajdziecie smoka, wszystko jest możliwe!


Książka to światowy klasyk, którym zachwycają się kolejne pokolenia Najmłodszych Czytelników. Wyjątkowa historia, która zaciekawi każdego Malucha, piękne, kolorowe ilustracje, a do tego humorystyczne wstawki. Brzmi jak przepis na sukces, prawda? I tak właśnie jest. Pierwszy polski przekład tej kultowej już historii zdecydowanie nie zawodzi i na pewno przypadnie do gustu Dzieciakom.

Elmer — główny bohater bardzo chce latać. Pomysł jak może to zrobić, podsuwa mu przypadkowo poznana kocica. Chłopiec bez wahania wybiera się w niełatwą podróż na Dziką Wyspę, by uwolnić młodego smoka i zasmakować lotu w przestworzach. Dziecko zabiera ze sobą same potrzebne rzeczy, które później sprawiają, że krok po kroku zbliża się do smoka. Pomagają mu w tym między innymi tygrysy zajęte żuciem gumy, lew rozczesujący swoją grzywę, nosorożec czyszczący róg, czy krokodyle liżące lizaki. Brzmi absurdalnie, ale to właśnie te działania mogą pomóc. Czy sprawią jednak, że Elmerowi uda się uwolnić smoka i uciec z Dzikiej Wyspy?

Można by powiedzieć, że w tej krótkiej książce absurd goni absurd, a kolejne nieprawdopodobne sytuacje zdarzają się zaraz po sobie, ale to właśnie to dodaje uroku opisanej historii. Autorce należy pogratulować wyobraźni — sam wyjątkowy pomysł i ciągłe zwroty akcji, sprawiają, że przy czytaniu na twarzy cały czas gości uśmiech. Chociaż smutny początek nie zapowiada tak zwariowanej historii i dla wrażliwych dzieci może być trudny, dalsze wydarzenia na pewno im się spodobają.

To wyjątkowa historia, którą czytałam z ogromną przyjemnością. Nieprawdopodobieństwa, absurdy, śmieszne sytuacje sprawiają, że dziesięć niedługich rozdziałów poznaje się w mgnieniu oka. W książce nie brakuje humoru i komizmu — zarówno tego sytuacyjnego, jak i słownego w postaci zabawnych przekształceń prostych słów.

Nie mogę nie wspomnieć tutaj o wyjątkowym wydaniu. Spory format, twarda oprawa i dwa rodzaje dopełniających się pięknych ilustracji — jedne monochromatyczne, drugie kolorowe razem tworzą piękną całość. Wszystko to dopracowane w najdrobniejszym szczególe cieszy oko zarówno dorosłego Czytelnika jak i Dziecka, gdyż to historia, która spodoba się każdemu.
 
Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Skład Papieru — to kolejna wyjątkowa książka, wybieracie prawdziwe perełki i robicie naprawdę dobrą robotę. Zakochałam się zarówno w historii jak i w wydaniu!
 
8/10
 

 

26/05/22

"Selfie z Katalonią" - Monika B. Janowska

101/150/28990/2022

 

Gdyby nie wędzona makrela cała historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej, albo w ogóle nie mieć miejsca!

 

Jakkolwiek śmiesznie i z pozoru bezsensownie nie brzmią słowa, jakimi zatytułowałam recenzję, tak właśnie było. Ale jak do tego doszło i o co w ogóle chodzi? Nie wyjaśnię Wam wszystkiego, ale być może kilka słów o fabule trochę rozjaśni sprawę.

Agnieszka od jedenastu lat pracuje w Anglii jako pielęgniarka. Kobieta nie lubi tamtejszego klimatu — zimno i deszcze to zdecydowanie nic dla niej. Dodatkowo ostatnio nie do końca układa jej się w związku. Różne wydarzenia i wędzona makrela z polskiego sklepu Pana Władka sprawią, że Aga będzie chciała się zdystansować i przemyśleć kilka spraw. Czy może być na to lepsze miejsce niż gorąca i słoneczna Katalonia? Odpowiedź to oczywiście tak — gorąca i słoneczna Katalonia z przyjaciółkami ze studiów, z którymi dawno się nie widziało, brzmi jeszcze lepiej! Wakacje z takimi towarzyszkami nie mogłyby być nudne, do tego wielu mężczyzn różnych narodowości, starzy znajomi, a w tle inny od wszystkich obraz Barcelony.

Powieść to obyczajówka z dużą dawką humoru, przy której czytaniu dobrze się bawiłam. To jedna z książek, które czyta się z przyjemnością, gdy potrzeba lektury lekkiej i niewymagającej myślenia. Wakacje, przygody trzech przyjaciółek i dużo słońca to na pewno rzeczy, z którymi spotkacie się w powieści. Do tego oczywiście wędzona makrela, ale o jej fenomenie przeczytacie już w książce.

Lektura obfituje w ogromną ilość zwrotów akcji — czasem przewidywalnych, innym razem takich, których nikt by się nie spodziewał, a kolejnym całkowicie paradoksalnych i nierealnych. Przez to podczas czytania nie ma czasu na nudę i ciągle coś się dzieje.

Autorka faktycznie zabiera Czytelnika w książkową podróż — z dużą łatwością i lekkością opisuje miejsca, w których przebywają bohaterowie, otaczającą ich przyrodę, czy nawet zabytki. Czasem miałam wrażenie, że jestem tam, gdzie Agnieszka i jej przyjaciółki, innym razem czegoś mi w tych obrazach jednak brakowało.

Generalnie książkę polecam, jeśli szukacie niewymagającej lektury na wolny wieczór. Tak — wystarczy kilka godzin, by zagłębić się w fabułę, gdyż powieść czyta się bardzo szybko. Lekkie pióro Autorki, ciekawe wydarzenia i zjednujące sympatię bohaterki umilają czas spędzony z powieścią w ręku.
 
Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Lucky.
 
6/10
 

24/05/22

"Naucz mnie kochać" - M.B. Morgan

100/150/28560/2022

 

Bo kochać wcale nie jest tak łatwo!

 
Marina de Angelis znana jest jako „księżniczką Mediolanu” i faktycznie nią jest. Życie kobiety to świat celebrytów — moda, uroda, drogie ubrania, wykwintne restauracje, imprezy, czy bale. Brzmi jak życie w bajce, prawda? Może trochę tak, ale nic nie jest czarno białe i tak jest również w tym przypadku. Marinie wydaje się, że świat  jest piękny i idealny. A co jeśli to tylko złudzenie? Będzie się mogła o tym przekonać, kiedy całkowicie przez przypadek poznaje Gaëla Selemani. Mężczyzna zrobił karierę piłkarską we Włoszech, ale aby do tego doszło, musiał pokonać bardzo trudną i niezwykle wyboistą drogę. Ta dwójka jest jak ludzie z dwóch innych planet, a przypadkowe spotkanie może ich wiele nauczyć. Czy tak się stanie?

Autorka stworzyła bardzo dobrą powieść na pograniczu romansu i książki obyczajowej, którą czytałam z niezwykłą przyjemnością. Książka nie należy do najcieńszych, a mimo to przeczytałam ją bardzo szybko. Nie oznacza to jednak, że  nie wywołała emocji i nie zmusiła do zastanowienia nad wieloma kwestiami.

M. B. Morgan nie unika trudnych tematów. Dzięki temu lektura obfituje w wiele trudnych momentów, które jednak każą się zatrzymać i przemyśleć. Jeden z cytatów, który bardzo mnie poruszył to słowa: "Ktoś, kto nigdy nie zaznał prawdziwej nędzy, bólu, głodu i rozpaczy, tak naprawdę nie zna znaczenia tych słów."  O wszystkim tym przeczytamy w powieści i nie będą to łatwe historie.

Z drugiej strony Czytelnik zetknie się również z życiem celebrytów i osób bogatych, które pomimo wielu blasków również jest niepozbawione cieni. Autorka zwraca uwagę na wpływ mediów społecznościowych na życie ludzi i problemy z tym związane, zakłamaną rzeczywistość i szukanie sensacji w miejscach, w których nierzadko jej po prostu nie ma.

Powieść wywołuje wiele emocji, mnie najbardziej poruszyły fragmenty, w których Gaël wracał do przeszłości i opowiadał swoją historię. Tytułowe słowa "Naucz mnie kochać" mogą być odczytywane na wiele sposobów, ale dla mnie oznaczają to, że każdy z nas może nauczyć kochać, przekazać innej osobie swoje emocje, czy doświadczenia, ale również nie bać się wziąć tego od drugiego.

Spędziłam bardzo miło czas z tą książką. Emocjonalna historia, niebanalni i bardzo różni bohaterowie, a także rodzące się powoli uczucie sprawiły, że nie mogłam się oderwać od  lektury. Bardzo polecam, szczególnie fanom obyczajówek, którzy z pewnością polubią tę powieść.
 
Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Amare.
 
8/10
 

22/05/22

"Nic z tego nie zrozumiecie" - Martyna Pawłowska-Dymek

99/150/28110/2022

 

Chcecie coś z tego zrozumieć? Koniecznie podejmijcie próbę i przeczytajcie książkę

 
Ostatnio znowu powróciłam trochę do młodzieżówek — jednego z moich ulubionych gatunków, który przez jakiś czas z różnych względów trochę zaniedbałam. Takich książek cały czas powstaje wiele, ale niektóre z nich w ogóle do mnie nie przemawiają.

Do nastolatków nie jest łatwo trafić i sprawić, że przeczytają książkę z zaciekawieniem, ale na pewno umie to zrobić Autorka debiutująca powieścią "Nic z tego nie zrozumiecie". Książka rozpoczyna serię "Wszyscy mamy źle w głowach", a jej bohaterami są właśnie młodzi ludzie.

Druga klasa jednego z krakowskich liceów — rozpoczęcie roku szkolnego i młodzi ludzie wracający do szkoły po wakacjach, którzy praktycznie się nie znają. I nawet nie chodzi o to, że zbyt wiele o sobie nie wiedzą, niektórzy przez cały rok nawet ze sobą nie porozmawiali. Pojawienie się dwóch nowych uczniów i tragedie w życiu tych już obecnych sprawiają, że coś zaczyna się zmieniać. Ale czy na lepsze? Każdy z nastolatków skrywa jakąś tajemnicę, mierzy się z trudnościami, o których często nie wiedzą nawet najlepsi przyjaciele. Obok tego muzyka — dużo bardzo różnej muzyki. Zwycięski zespół tegorocznego konkursu kapel będzie miał okazję zagrać na ważnej gali z okazji jubileuszu szkoły. Czy nowo powstałe zespoły mają na to szansę?

Autorka bardzo realnie opisała życie nastolatków — nie jest cukierkowo, nie brakuje trudnych momentów, ale są również te szczęśliwe. Martyna Pawłowska-Dymek stworzyła wielu bardzo różnych bohaterów — w książce nie znajdziecie dwóch nawet trochę podobnych do siebie postaci. Młodzi ludzie mierzą się z tragediami, skrzętnie ukrywają wiele tajemnic, przeżywają pierwsze zauroczenia, zmagają się ze szkolną rzeczywistością i próbuję znaleźć czas na realizację swoich pasji. Autorka wykreowała nastolatków takimi, jakimi są naprawdę, przez co książka wydaje się bardzo realistyczna i czyta się ją naprawdę dobrze.

Bardzo ważną rolę w powieści odgrywa muzyka, która w pewnym sensie łączy bohaterów, którzy z pozoru nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego i są bardzo różni. Autorka skupia się również na roli prawdziwej i szczerej przyjaźni w życiu młodego człowieka, a także dotyka wielu problemów, z którymi bardzo często muszą poradzić sobie młodzi ludzie.

Powieść czytało mi się bardzo dobrze, kiedy już poznałam bohaterów, byłam bardzo ciekawa, jakie skrywają sekrety i czy naprawdę są tacy, na jakich się kreują. Nie mogłam się oderwać od książki, a po przewróceniu ostatniej strony, nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Z niecierpliwością będę czekać na możliwość przeczytania kolejnego tomu i poznania dalszych losów bohaterów, a Was bardzo zachęcam, by poznać ich historie.
 
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki, bardzo dziękuję.
 
8/10
 

21/05/22

"Ostatnie zdjęcie" - Aldona Szczygieł

98/150/27750/2022

 

"Zdjęcia. Bezcenne pamiątki, zaklęty czas w małych kawałkach papieru." - czy będą w stanie przywrócić wspomnienia? 

 
Debiutów nigdy nie brakowało, ale albo są one coraz lepsze, albo po prostu ja mam do takich ogromne szczęście. Ta krótka i bardzo ważna książka jest pierwszą spod pióra Autorki, ale mam nadzieję, że nie ostatnią, gdyż już czekam na więcej.

Franciszek od lat wychowuje się w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne. Najpierw żył w domu, w którym przemoc była na porządku dziennym, a kiedy jego życie stało się spokojne, przyszło kolejne zaskoczenie. Franek czas spędzony w leśniczówce wraz z Babcią wspomina jako najlepszy i najbezpieczniejszy. To starsza kobieta nauczyła go wielu ważnych rzeczy i dała to, co najważniejsze, czyli bezwarunkową miłość, szczęście i spokój. Kiedy więc najważniejsza dla chłopca Babcia Zosia zostawiła go w sierocińcu, nie mógł zrozumieć jej decyzji. Dopiero po latach odkrywa, że ukochana osoba cierpi na straszną chorobę, która sprawia, że nie poznaje wnuka. Nastoletni, ale bardzo dojrzały jak na swój wiek Fran stwierdza wtedy, że "Alzheimer to miłość nieodwzajemniona." Mimo to postanawia zawalczyć o to, by Babcia przypomniała sobie najpiękniejsze chwile. Jak spróbuje tego dokonać?

"Ostatnie zdjęcie" to piękna, ale trudna opowieść nie tylko o Alzheimerze. O nim jest bardzo dużo, ale z perspektywy bliskiej osoby, która cierpi, widząc chorego, który majaczy, nie poznaje najbliższych, cały czas żyje daleką przeszłością. To również książka o ogromnej miłości wnuka do babci, potrzebie zrozumienia i akceptacji, prawdziwej przyjaźni i życiu bez rodziny.

Autorka stworzyła wyjątkową książkę, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Bardzo krótka powieść, którą przeczytałam w kilka godzin, zrobiła coś, czego nie potrafi dokonać niejedna dużo większa objętościowo — wywołała wiele emocji i refleksji. Podczas czytania nie brakuje smutku, żalu, poczucia niesprawiedliwości, ale towarzyszą również nadzieja, szczęście i radość z tego, że jeszcze może być lepiej.

Aldona Szczygieł wykreowała wyjątkowe postacie. Na nastoletniego Franka spadło wiele problemów, których nie potrafiłby udźwignąć niejedne dorosły, a mimo to chłopiec jest pogodny i nie traci nadziei. Nie można pominąć Kacpra i jego młodszej siostry, którzy, choć z całkiem innego środowiska, znaleźli wspólny język z głównym bohaterem. Chorzy ze "Staruszkowa" na czele z Babcią Zosią również są ważnymi postaciami i przypominają Czytelnikowi o tym, co tak naprawdę powinno być ważne.

Powieść bardzo mi się podobała, to ważna młodzieżówka, która spodoba się jednak nie tylko nastolatkom. Sama zaliczam książkę jako jedną z najlepszych przeczytanych w tym roku i polecam ją każdemu. Zapewniam, że tej historii nie zapomnicie na długo, a po przeczytaniu będziecie czuli potrzebę chwilowego zatrzymania i zastanowienia nad ważnymi kwestiami.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Novae Res.
 
9/10
 

19/05/22

"Kolor miłości i krwi" - Margota Kott

96/150/27310/2022

 

Który kolor jest tym dominującym w powieści?

 
Relacje między Polską a Ukrainą w ostatnim czasie znowu się zmieniły. W obliczu ostatnich wydarzeń i tego, co aktualnie się dzieje trudno się dziwić, że ponownie więcej czytamy o Ukrainie, jej historii i powiązaniach z naszym krajem. Między innymi o tym pisze Margota Kott i to w dwóch płaszczyznach czasowych — opisując historię z 2015 r. i z okresu drugiej wojny światowej. 

Marko Berezowski to ukraiński żołnierz, który brał udział w bitwie o lotnisko w Doniecku. Mężczyzna był Cyborgiem, ale teraz próbuje wymazać traumatyczne wydarzenia, zapomnieć o przeszłości i odnaleźć spokój. Przyjeżdża do bieszczadzkiej wsi — Strzebowisk, by zostać ochroniarzem znanej francuskiej pisarki — Juliette Gauthier. Królowa francuskich romansów napisała już wiele powieści dla kobiet, ale ta ma być wyjątkowa. Szybko okazuje się jednak, że Marko nie jest obojętny na czar Juliette i nie jest jej potrzebny tylko jako ochroniarz, ma pomóc w realizacji pisarskiego planu. Będzie on jednak wymagał powrotu do bolesnej przeszłości.

Autorka stworzyła wielowątkową opowieść, która niejednokrotnie zaskakuje. Nie brakuje niespodziewanych zwrotów akcji, czy wydarzeń, które bardzo trudno przewidzieć. To książka, którą trudno mi przyporządkować do jednego gatunku — na pewno dużo w niej z lektury obyczajowej. Początkowo wydaje się, że dominuje romans, ale szybko  pojawia się również wątek kryminalny. Może właśnie przez to jest to pozycja, od której ciężko się oderwać i czyta się ją naprawdę bardzo szybko.

Emocje, które towarzyszą bohaterom, szybko przenoszą się na Czytelnika. Nie brakuje bólu, ogromnego cierpienia, walki z demonami z przeszłości, ale również wzruszeń, czy dobrych chwil.  Cała gama uczuć sprawia, że wykreowani przez Autorkę bohaterowie są bardzo realni, a ich historie wyjątkowe.

Margota Kott poruszyła ważny temat i opisała go w niezwykle delikatny, ale również bardzo ciekawy sposób. Myślę, że ostatecznie to kolor miłość gra w powieści pierwsze skrzypce, ale nie wyłącznie miłość do drugiej osoby, ale również tej do ojczyzny, czy rodzicielskiej. Koloru krwi również nie zabraknie i to w intrygującym i nieoczywistym wydaniu.

To lektura bardzo różnorodna i dotykająca wielu tematów, więc myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Nie jest to powieść typowa i na pewno inna od wszystkich, czym bardzo mnie do siebie przyciągnęła. Polecam tak naprawdę fanom różnych gatunków, sądzę, że się nie zawiedziecie.
 
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorce.
 
7/10
 

Dowiedz się o mnie czegoś więcej :)

Poznaj mnie lepiej!

Już od jakiegoś czasu mierzyłam się z zamiarem zaktualizowania tego wpisu, bo czułam, że ten poprzedni już nie do końca do mnie pasuje i nie...

Co czytają inni?