27/02/22

"Żar Australii" - Alexa Lavenda

33/150/8720/2022

 

O Australii bez Australii, ale za to z dobrą fabułą i ciekawymi bohaterami

 
Patrycji - głównej bohaterki powieści życie nigdy nie oszczędzało i musiała bardzo szybko dorosnąć. Wcześnie straciła ukochaną mamę i pozostała jedynie pod opieką ojca, ponieważ opiekuńcza ciocia Jadzia wyjechała do Australii. Niestety mężczyzna nie radził sobie z żałobą, zaczął pić i nie opiekował się dzieckiem. Kiedy tylko było to możliwe, dziewczyna wyjechała do ciotki i od szesnastego roku życia ciężko pracowała. Patrycję lepiej poznajemy dopiero pięć lat później kiedy świętuje swoje dwudzieste pierwsze urodziny, które mają otworzyć jej drzwi do przyszłości. Kobieta kończy studia, a w perspektywie ma zmianę pracy i możliwość zostania szefem kuchni.

Max jest synem znanego multimilionera, który wydaje się być play boyem. Jakiś czas temu wrócił do ojca, by bardziej uczestniczyć w prowadzeniu rodzinnej firmy. Przystojny mężczyzna nie miał dobrej opinii wśród ludzi, którzy go znali, ale okazuje się, że po tylu latach bardzo się zmienił.

Czy tak różnych od siebie ludzi może połączyć prawdziwe uczucie? Czy spokojna i zamknięta w sobie dziewczyna oraz bogaty i przystojny mężczyzna mają ze sobą coś wspólnego? Czy to, jakie ktoś sprawia wrażenie i co się o nim mówi, zawsze musi być prawdą?

Jeśli jesteście zainteresowani to odpowiedzi na powyższe pytania, ale również wiele innych informacji znajdziecie w pierwszym tomie z cyklu "Kontynenty przyjemności". Początkowo nic nie zapowiada, że między bohaterami z dwóch całkiem innych światów może się dziać to, o czym później czytamy.

Alexa Lavenda stworzyła romans, ale nie jest on sztampowy. Chociaż wydawać by się mogło, że taka relacja zapowiada nudną, przewidywalną i mało oryginalną fabułę wcale tak nie jest. Autorka bardzo dobrze wykreowała głównych bohaterów - z przeszłością, niekoniecznie idealną i piękną, a wręcz trudną i bolesną. Nie można również zapomnieć o postaciach pobocznych - przyjaciołach i rodzinie, którzy również odgrywają bardzo ważną rolę i widać, że każdy z nich został wprowadzony do książki po coś. Fabuła się nie ciągnie, jest dynamiczna i nie skupia się tylko na jednym wątku. Autorka bardzo zaskoczyła mnie zakończeniem, jak również przemianą, jaka stopniowo zachodzi w Patrycji. Po takim finale z chęcią przeczytam kolejne tomy, aby dowiedzieć się, jak zakończy się ta historia.

Jedyne czego brakowało mi w powieści to właśnie tytułowa Australia. Po przeczytaniu nie miałam wrażenia, że odbyłam podróż do tego miejsca, nie udało mi się go dobrze poznać. Odległe i tak tajemnicze miejsce dalej pozostaje dla mnie zagadką. Chociaż nie spodziewałam się, że będzie to wątek główny, tytuł pozwolił mi myśleć, że jednak o Australii będzie więcej niż tylko kilka krótkich opisów.

Książka czytała mi się bardzo dobrze i naprawdę mi się podobała. Myślę, że może przypaść do gustu również osobom, które na co dzień nie sięgają po taką literaturę, właśnie ze względu na to, że Autorka nie skupia się jedynie na wątku romantycznym. Przekonuje, że warto być wytrwałym, za wszelką cenę dążyć do swoich marzeń, a także pokazuje, że pozory często mylą i nie można od razu się do kogoś uprzedzać.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa Lipstick Books. Bardzo dziękuję za możliwość przeczytania, a Autorce za ciekawą lekturę i dużą dawkę emocji. 
 
6/10
 

26/02/22

"Prosto w serce" - Jolanta Kosowska

32/150/8370/2022

 

"Niektóre rzeczy potrafią zmieniać wszystko." - cudowna Prowansja, miłość, ale i trudne chwile

 
W powieści, na dwa tygodnie przed ślubem z ukochanym Bartkiem, poznajemy Hanię. Życie kobiety początkowo wydaje się być piękną i romantyczną bajką, która musi mieć dobre zakończenie. Hanka właśnie skończyła studia, ma szansę na wymarzoną pracę związaną z projektowaniem, które kocha i jest otoczona życzliwymi jej ludźmi. Złe samopoczucie i omdlenia sprawiają, że dziewczyna trafia do szpitala, w którym słyszy druzgocącą diagnozę. Kiedy Hania myśli, że to najgorsze, co mogło ją spotkać, jeszcze bardziej bolesny cios spada z najmniej oczekiwanej strony. Od osoby, która miała być wsparciem, miłością życia i zapowiedzą cudownej przyszłości. Dzięki pomocy przyjaciół i Włocha Franceso wyjeżdża do Francji, a właściwie Prowansji, aby zapomnieć o bolesnych wydarzeniach, spełniać się zawodowo i szlifować język. To tam poznaje Andre, wyjątkowego mężczyznę, ale jak twierdzi "To nie ten czas (...). Spotkaliśmy się za późno, a może za wcześnie. "

Czy bohaterka podejmie walkę o swoje szczęście? Czy uda jej się zapomnieć o bolesnej przeszłości? Jak Prowansja wpłynie na Hanię i co może jej przynieść w tak krótkim czasie?

Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w tej wyjątkowej książce. Autorka oprócz cudownych opisów Prowansji i miejsc odwiedzanych przez bohaterów nie unika trudnych tematów. Owszem, pisze o miłości, oddanych przyjaciołach i szczęśliwych chwilach, ale również o trudnej chorobie, wątpliwościach, udawanym uczuciu i przeszkodach, na które często napotykamy w życiu.

Chociaż czytałam już jedną książkę Autorki, to ta bardzo mnie poruszyła, a jednocześnie zaskoczyła. Z pozoru zwykła książka obyczajowa o miłości, a tak naprawdę wyjątkowa pozycja, pełna emocji, trudnych wyborów, ale również szczęśliwych chwil. To właśnie te emocje odgrywają w powieści bardzo ważną rolę. Podczas czytania miałam skrajne odczucia, towarzyszyły mi złość, bezsilność wobec losu, współczucie, ale również śmiech, radość i nadzieja na to, że pomimo bardzo trudnych momentów wszystko kiedyś się ułoży.

Autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterów i relacje między nimi. Pokazała, że z pozoru obcy ludzie mogą okazać się tymi najbliższymi. Udowodniła, że podjęcie decyzji wymagającej ogromnej odwagi może wpłynąć dobrze na przyszłość i całkowicie odmienić bieg zdarzeń.

Książka czytała mi się bardzo dobrze, a podróży do Prowansji na długo nie zapomnę. Piękno opisywanych miejsc, ale również wyjątkowość relacji i ukazanie prawdziwej miłości i przyjaźni z pewnością wpływają na odbiór powieści. Akcja płynie wartko, nie brakuje niespodziewanych zwrotów i szybkich decyzji. Chociaż zakończenie przewidziałam już wcześniej, czas spędzony z lekturą był bardzo przyjemny.

To zdecydowanie pozycja, po którą warto sięgnąć. Daje nadzieje, pozwala zapomnieć o tym, co nas otacza i wybrać się w cudowną podróż wraz z bohaterami. Zdecydowanie polecam, szczególnie tym zakochanym w Prowansji, zapachu lawendy i poszukującym prawdziwych emocji.

Książkę otrzymałam od Autorki, za co bardzo dziękuję. W cudownej dedykacji Jolanta Kosowska napisała między innymi: "Zapraszam do pełnej niezwykłych barw, smaków i zapachów Prowansji". I faktycznie była to wyjątkowa książkowa podróż. Pomimo tego, że nigdy nie byłam we Francji, nie widziałam opisywanych miejsc, były one tak rzeczywiste, że miałam wrażenie przebywania w nich z bohaterami.  
 
8/10
 

 
 
 

24/02/22

"Odległe brzegi" - Kristin Hannah

10/150/3090/2022  

 

Czy walka o małżeństwo po ponad dwudziestu latach ma w ogóle sens?

 
Elisabeth i Jack to para, która poznała się jeszcze w szkole, a małżeństwem są już od ponad dwudziestu lat. Pomimo tego, że dalej się kochają, coś zaczyna się psuć. W otoczeniu są przykładem, że długie, pełne miłości związki mają szansę przetrwać, ale sami nie czują się szczęśliwi i czegoś im brakuje.

Elisabeth dla rodziny i wychowywania córek porzuciła swoją największą pasję - malowanie, a teraz czuje się samotna. Jack - były sportowiec przez narkotyki stracił swoją szansę, więc przez lata szukał satysfakcjonującej go pracy, przez co rodzina często się przeprowadzała. W pewnym momencie małżeństwo podejmuje bardzo trudną decyzję o separacji. Żyjąc osobno, rozwijają się, odnajdują pasję i szczęście, ale w dalszym ciągu im czegoś brakuje. Szybko odchodzą do wniosku, że właśnie siebie.

Czy Elisabeth i Jack mają jeszcze szansę być szczęśliwi razem? Czy miłość, jaka między nimi była dwadzieścia lat temu jest w stanie rozpalić się na nowo? Czy kobieta powróci do malowania, a mężczyzna znowu będzie rozpoznawalny?

Powieść to już kolejna książka spod pióra Kristin Hannah, którą miałam okazję przeczytać. Była dobra, ale nie porwała mnie aż tak jak poprzednie. Autorka w tej lekturze nie stroni od rozważań psychologicznych bohaterów, odnajdywania za i przeciw pozostania w małżeństwie i ostatecznej walki o prawdziwą miłość.

Głównym i jedynym tematem w powieści jest właśnie walka o związek, ponowne odkrycie miłości i zjednoczenie rodziny. Autorka zwraca uwagę na tak ważne wartości i pokazuje, że zawsze warto o nie zabiegać. Inne tematy, które zdecydowała się poruszyć Kristin Hannah to również utracone marzenia poświęcone dla czasu z rodziną i brak pasji. Pokazała, jak można ponownie odnaleźć swój talent i że należy zawsze to robić.

Zakończenie jest przewidywalne od początku powieści, niczym mnie nie zaskoczyło. Sama fabuła nie jest rozbudowana, nie ma zwrotów akcji, wszystko płynie w swoim tempie. Na plus są zdecydowanie rozbudowane portrety psychologiczne bohaterów.

Ostatecznie książkę odbieram jako po prostu dobrą. Znając inne powieści autorki, uważam, że ta była jedną z najsłabszych, które do tej pory przeczytałam. Czegoś mi tutaj brakowało, chociaż fanów Kristin Hannah zachęcam do samodzielnego zapoznania się z lekturą i wyrobienia sobie o niej swojego zdania.

6/10


 

22/02/22

"Żelazny Olbrzym" - Ted Hughes

30/150/7920/2022

 

Inny to gorszy, a nowy znaczy zły i straszny? Prosta historia i niezwykle ważny przekaz ukryte w pięknie wydanej książce

 
Opowieść o Żelaznym Olbrzymie rozpoczyna się, gdy ten rozpada się na kawałki i powoli próbuje odnaleźć wszystkie swoje części. W poszukiwaniu zaginionego ucha wchodzi do morza, a wyłaniając się z niego natyka się na małego chłopca - Hogartha, który powiadamia rodzinę i sąsiadów o spotkaniu giganta. Ludzie są przerażeni, boją się o swoje życie, a także przedmioty, bowiem Żelazny Olbrzym żywi się metalem,  więc często nie zdając sobie nawet sprawy, sieje postrach i zniszczenie. Gigant powoli zadomawia się na Ziemi i zaprzyjaźnia z dzieckiem. To właśnie chłopiec prosi go o pomoc w pokonaniu strasznego i ogromnego smoka, który swoją powierzchnią zakrył całą Australię. Olbrzym wyzywa przeciwnika na pojedynek. Czy uda mu się wygrać? Czy ludzie zaakceptują przybysza?

Historię "Żelaznego Olbrzyma" nie zdając sobie z tego sprawy, sięgając po książkę, poznałam już dużo wcześniej. Teraz kiedy przeczytałam ją w przekładzie Michała Rusinka, zorientowałam się, że czytałam już o bohaterze w innym wydaniu. Ta z pozoru prosta opowieść dla dzieci kryje w sobie wiele wartości. Przykład tytułowego bohatera pokazuje, że ludzie często boją się tego, co obce, inne, nieznane, a czasem nie ma takiej potrzeby. Jesteśmy różni, ale każdy z nas może mieć inne ukryte talenty i predyspozycje, nikt z nas nie pojawia się w danym miejscu przypadkowo. Pierwsze wrażenie często może być mylne, a rzeczywistość zupełnie inna. Myślę, że to najważniejsze rzeczy, które Autor chciał przekazać najmłodszemu Czytelnikowi. 

Po zakończeniu czytania, szczególnie po dających do myślenia słowach w zakończeniu, Czytelnik zostaje zostawiony z wieloma bardzo ważnymi i jakże teraz aktualnymi pytaniami. Czy przemoc jest jedyną drogą do osiągnięcia celu, czy obrony? Czy wojna i działania zbrojne to jedyna opcja? Czy walka może przynieść zamierzony cel? Czy inny i obcy zawsze znaczy gorszy? Na tak postawione pytania i wiele innych refleksji nie znajdziemy odpowiedzi w tej pozycji, która swoją prostotą  zmusza do refleksji, zatrzymania się i zastanowienia nad wieloma ważnymi i trudnymi kwestiami.

Oprócz wszystkich atutów, o których wspomniałam, czyli ciekawego głównego bohatera, interesującej historii z morałem i wielu ważnych myśli "Żelazny Olbrzym" jest dodatkowo cudownie wydany. Twarda i błyszcząca okładka, a także klimatyczne ilustracje Chrisa Moulda dodają książce uroku i zachęcają do postawienia w widocznym miejscu na półce.

Chociaż to historia, z którą nie jeden z nas pewnie już się zetknął, warto sięgnąć po to wydanie i jeszcze raz przypomnieć sobie losy Żelaznego Olbrzyma. Książka zdecydowanie warta uwagi i przeczytania nie tylko Małemu Czytelnikowi, ale również sobie.

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Skład Papieru - to już druga pięknie wydana książka, która dołączy do mojej kolekcji książek dziecięcych, które warto poznać. 
 
8/10
 
 

20/02/22

"Powierniczka tajemnic" - Celina Mioduszewska

29/150/7770/2022

 

Podróż w sielski i spokojny świat Leny, jednak niepozbawiony problemów i trosk 

 
Po przeczytaniu "Sawantki" z chęcią sięgnęłam po drugą dla mnie, a pierwszą w kolejności napisania "Powierniczkę tajemnic".

W książce ponownie spotykamy się z Leną i śledzimy jej wcześniejsze losy. Chociaż powieści nie są ze sobą bezpośrednio i ściśle powiązane myślę, że mimo wszystko warto czytać je w kolejności, w której stworzyła je Autorka. Akcja rozpoczyna się pod koniec 2014 roku, a kończy w 2019. Dość nieregularne i niesystematyczne wpisy głównej bohaterki przybliżają nam wydarzenia, z którymi mierzy się na co dzień — smutki i radości, pociechę z dorosłych w większości dzieci i niepewność co do wspólnej przyszłości z mężem. W licznych retrospekcjach Autorka tworzy dokładny obraz dzieciństwa, młodości, narodzin dzieci i miłych wspomnień Leny.

Fabuła, podobnie jak w drugiej książce Autorki, płynie niespiesznie i nie ma wielu zwrotów akcji. Liczne refleksje zmuszają do zatrzymania się nad słowami i przemyślenia ważnych kwestii. W powieści znajdziemy również wiele cytatów, które do tego zachęcają. Bo czy zdanie "Utrzymujemy więzi, czy świadomie je zatracamy, tłumacząc się brakiem czasu" nie daje do myślenia? To nie jedyna rada, złota myśl, czy ważne motto, które Autorka starała się przekazać Czytelnikowi słowami wykreowanej bohaterki.

W książce poznajemy trochę inną Lenę niż w "Sawantce" - bardziej wycofaną, niepodejmującą samodzielnych decyzji, zapracowaną i opiekującą się dziećmi. Myślę, że Celina Mioduszewska wykreowała obraz bohaterki bliski niejednej Czytelniczce. Chociaż Lena ma trochę wad, zaskarbiła sobie moją sympatię zamiłowaniem do podróżowania, pisania, opiekuńczością i docenianiem tak ważnej wartości, jaką jest rodzina.

Liczne i dokładne opisy, z którymi Czytelnik często spotka się w powieści, nie są tylko bezsensownymi słowami, które zwiększą objętość książki a elementem, bez którego w lekturę zagłębiałoby się całkiem inaczej. Miałam wrażenie, że bardzo pasują one do charakteru bohaterki i idealnie dopełniają powieść.

Książką czyta się bardzo przyjemnie, a świat Leny ponownie mnie wciągnął. Jeśli szukacie spokojnej, ale emocjonalnej lektury na wolne wieczory to zdecydowanie polecam Wam "Powierniczkę tajemnic".

Egzemplarz do recenzji otrzymałam od Autorki, za co bardzo dziękuję. Czekam na kolejne powieści spod Pani pióra! 
 
7/10

 


19/02/22

"Jeszcze będzie epicko" - Magdalena Alicja Kruk

28/150/7520/2022

 

"Życie toczy się dalej, ale często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zależy od nas samych." Czy bohaterka, która podjęła decyzję o rewolucyjnych zmianach w swoim życiu, pomyśli o sobie i w końcu będzie szczęśliwa?

 
Majka to kobieta po trzydziestce od jakiegoś czasu żyjąca pod dyktando narzeczonego. Z Igorem nie jest do końca szczęśliwa, nie widzi się jako mieszkanka wsi, do czego namawia ją mężczyzna, a dodatkowo zaczyna zdawać sobie sprawę, że podjęta jakiś czas temu decyzja o nieposiadaniu potomstwa nie jest jej wyborem. Maja na dwa tygodnie przed ślubem zrywa z Igorem i postanawia rozpocząć nowe, lepsze życie. Chociaż dopadają ją wątpliwości, ma ogromne wsparcie w zawsze oddanych, a jednocześnie tak różnych od siebie przyjaciółkach. Kobieta wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie odwołuje "wieczoru panieńskiego" i wyjeżdża z dziewczynami w góry na narty. Myślę, że właśnie ten wyjazd Autorka uczyniła jako przełomowy w życiu głównej bohaterki. To tam poznaje Wiktora — mężczyznę, dzięki któremu zaczyna rozumieć, czego tak naprawdę pragnie. Majka od zawsze kochała podróże, ale myślała, że dużo kosztują i nie stać ją na zwiedzanie świata. Czy jeśli jest inaczej, kobieta zdecyduje się na wyjazd? Czy w końcu zacznie żyć tak, jak tego pragnie i odważnie wyruszy w najważniejszą podróż, jaką jest życie?

Autorka bardzo dobrze wykreowała postać głównej bohaterki, która zmienia się na oczach Czytelnika. Z podporządkowanej narzeczonemu, niepodejmującej samodzielnych decyzji staje się kobietą odważną, dążącą do celu i spełniającą swoje marzenia. Z bohaterów pobocznych niezwykle przypadła mi do gustu kreacja Gośki - z jednej strony opiekuńczej mamy, z drugiej najlepszej przyjaciółki, która mówi to, co myśli i nie oszczędza w słowach.

Magdalena Alicja Kruk w swojej książce poruszyła wiele ważnych tematów. Zaczynając od tych pozornie lżejszych, czyli nieszczęśliwego związku i niesatysfakcjonującej pracy, a kończąc na tak ważnych i trudnych, czyli raku, który jest chorobą śmiertelną i transseksualności, a także problemach, z jakimi muszą się mierzyć takie osoby. Autorka przybliża również Czytelnikowi zagadnienie helpersów i możliwości, jakie daje praca za granicą w zamian za wikt i opierunek.

Powieść czyta się niezwykle szybko, przyjemnie i jest wciągająca. Autorka nie stroni od poważnych tematów, ale niejednokrotnie wywołała również uśmiech na mojej twarzy. Powieść to obyczajówka, którą warto przeczytać. Jej przekaz jest bardzo prosty - spełniaj swoje marzenia i podejmuj w życiu działania, które dają szczęście.

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Lucky.
 
7/10
 
 

17/02/22

"Projekt Barnabek" - The Fan Brothers

26/150/7040/2022

 

Nikt z nas nigdy nie będzie Projektem Idealnym, ważniejsze są samoakceptacja i podążanie za marzeniami

 
Barnabek - główny bohater krótkiej książeczki dla dzieci jest w połowie myszką, a w połowie słoniem. Miał być Projektem Idealnym wyprodukowanym w tajnym laboratorium sklepu Zwierzę Doskonałe. Nie wszystko jednak poszło tak, jak powinno i Barnabek trafił do Magazynu Nieudanych Projektów. To tutaj w szklanych kloszach przechowuje się wszystkie nieidealne zabawki. Chociaż Nieudanym Projektom nie jest źle tam, gdzie są, to chciałyby zobaczyć inny świat. Barnabek wielokrotnie powtarza "Nic nie jest niemożliwe". Ale czy zabawki podpisane "porażka" mają jeszcze szansę na szczęście? Czy podejmą ryzyko i zaakceptują siebie takimi, jakimi są?

Książeczka stworzona przez braci Erica, Terry’ego i Devina Fanów, a na polski przetłumaczona przez Joannę Wajs to pozycja wręcz obowiązkowa dla najmłodszego Czytelnika. Jej przekaz jest bardzo prosty - wszyscy się od siebie różnimy i nikt z nas nie jest idealny, ale każdy wyjątkowy na swój własny sposób. Dodatkowo zanurzając się w lekturze, przeczytamy o tym, jak ważna jest przyjaźń i współpraca - działanie razem może zdziałać cuda - "I choć niekiedy mieli pod górkę... to zawsze trzymali się razem".

Jednym z ważniejszych tematów poruszanych przez braci Fan jest akceptacja - samego siebie, ale i innych. Słowa o głównym bohaterze "Choć nie był wystarczająco puchaty, choć miał za małe oczka,  nie chciał nic w sobie zmieniać" są bardzo ważne i powinny towarzyszyć każdemu Czytelnikowi - zarówno dziecku, jak i dorosłemu w codziennym życiu. Mam wrażenie, że Autorzy chcieli pokazać, że nikt z nas nigdy nie będzie "projektem idealnym", często przez różnych ludzi zostaniemy zaklasyfikowani jako "porażka" lub "nieudany projekt", ale powinniśmy znać swoją wartość i zauważać pozytywne cechy.

Autorzy udowadniają również, że czasem warto podjąć ryzyko, wyjść ze swojej strefy komfortu, aby spełniać marzenia i być szczęśliwym.

Oprócz słownego przekazu na odbiór wpływa również piękny  sposób wydania książki. Twarda okładka, a w środku cudowne ilustracje pomogą najmłodszemu Czytelnikowi zobrazować sobie bohaterów i miejsce, w którym przebywają.

Książeczka zdecydowanie należy do tych, które warto przeczytać, nie tylko będąc jej docelowym odbiorcą. Poruszane w sposób dostosowany do najmłodszego Czytelnika trudne tematy mogą wiele nauczyć dziecko, a dorosłemu w prosty sposób przypomnieć, na czym powinien się skupić, a to wszystko w bajkowym klimacie wyjątkowych ilustracji.

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Skład Papieru - to ważna pozycja, poruszająca tematy, o których powinno być głośno. 
 
8/10
 

 

15/02/22

"Pokochaj mnie" - M.F. Mosquito

25/150/6970/2022

 

"Nie możesz przez całe życie bać się miłości, bo ominie cię coś bardzo ważnego.", ale czy zranieni w przeszłości bohaterowie zdecydują się na ten odważny krok?

 
Powieść to już trzecia część z cyklu "Oblicza miłości". W książkach pojawiają się ci sami bohaterowie, ale za każdym razem inni są tymi głównymi. I tak w pierwszym tomie Czytelnik bliżej poznał Leksi i Marcela, w drugim Gośkę i Filipa, a w trzecim możemy przeczytać o Arturze, o którym już wcześniej trochę się dowiedzieliśmy i nową postać - Magdę.

Zacznę od początku, czyli od kwestii wizualnej okładek, które bardzo przypadły mi do gustu. Na biało czarnym tle odznaczają się sukienki bohaterek. Po czerwonej i zielonej przyszedł czas na żółtą, która będzie jeszcze wspomniana w książce.

Magdę poznajemy tuż po rozwodzie, jest już wolna od męża, który ją zdradzał i którego nigdy tak naprawdę nie kochała. Za mąż wyszła pod dyktando rodziców, a w szczególności matki, której od zawsze była podporządkowana, a swojej decyzji żałowała praktycznie od początku. Teraz podjęła pierwszy samodzielny i bardzo ważny krok - rozwód ma być nowym początkiem, nieakceptowanym przez rodziców,  a przeprowadzka blisko przyjaciółek do Torunia i rozpoczęcie nowej pracy mają jej w tym pomóc. Magdalena nie chce związku, nie szuka nikogo na stałe, ale w jej życiu niespodziewanie pojawia się Artur. Zawierają oni specyficzny układ - on zraniony przez kobiety w przeszłości i ona po latach nieszczęśliwego związku decydują się na grę z jasno określonymi zasadami. Ale co jeśli któreś z nich je złamie i poczuje coś więcej?

Styl Autorki bardzo podobał mi się już w poprzednich tomach. Komediowe wstawki są moimi ulubionymi, przy niektórych wypowiedziach bohaterów można wręcz płakać ze śmiechu. Całe konwersacje, pojedyncze zwroty, czy z pozoru nic nieznaczące a rozumiane inaczej rozmowy są po prostu śmieszne i zabawne, nie jest to w żaden sposób naciągane.

Bardzo podobało mi się również to, że pomimo tego, że książka jest określana mianem komedii erotycznej, nie skupia się tylko na tej jednej kwestii. Bohaterowie mają swoją przeszłość, trudne momenty i lęki, a nie są tylko płytkimi i bezbarwnymi postaciami, jak często bywa w tego typu książkach. Przemiana Magdy również jest dopracowana i chociaż przebiega stopniowo, to na koniec czytamy już o całkiem innej kobiecie.

Książka jest bardzo wciągająca i śmieszna, a czas spędzony z lekturą bardzo przyjemny. Prawdziwa przyjaźń, miłość, namiętność, ale również trudne momenty  i choroba - to wszystko znajdziecie podczas przewracania kolejnych kartek. Powieść bardzo mi się podobała i polecam ją zarówno fanom "Oblicz miłości" - nie zawiedziecie się i tym tomem jak i osobom, które jeszcze nie poznały pióra Autorki.

Powieść miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Amare - bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki.

8/10
 

 

13/02/22

"Dotrzeć do prawdy" - Tomasz Wandzel

23/150/6450/2022

 

Czy Czytelnikowi i bohaterom uda się dotrzeć do prawdy? 

 
Nie czytam wielu książek kryminalnych, raczej sięgam po nie sporadycznie tylko wtedy, gdy zaintryguje mnie opis lub czytałam już inne powieści Autora.

Twórczość Tomasza Wandzela poznałam już jakiś czas temu, ale z całkiem innej strony, ponieważ przeczytałam "Kłamstwa i sekrety", czyli książkę obyczajową z historią w tle, która bardzo mi się podobała. Autor sam pisze, że nie trzyma się jednego gatunku i myślę, że nie musi, ponieważ "Dotrzeć do prawdy" również przypadło mi do gustu.

Zaintrygował mnie już sam tytuł powieści, który zapowiadał rozwiązywanie zagadki i próbę poznania tego, jak było naprawdę. Zapowiadał on ciekawą fabułę i detektywistyczne dochodzenie i tak też się stało.

W książce poznajemy Daniela Oleksego, który planuje spełnić swoje marzenie o założeniu warsztatu samochodowego. Miejsce, w którym ma powstać nowe miejsce pracy mężczyzny, pierwotnie miało inne przeznaczenie. Nie ma problemu, wystarczy je tylko trochę przerobić. Jednak nie i tu właśnie zaczynają się problemy... 
 
Podczas remontu wrocławskiego budynku w ziemi zostają odnalezione zwłoki. Początkowo wydaje się, że są to szczątki jeszcze z czasów drugiej Wojny Światowej, ale szybko okazuje się, że mogą być dużo, dużo młodsze. Tajemniczym znaleziskiem zajmuje się komisarz Andrzej Papaj, a w śledztwie pomaga mu aspirant Justyna Nowicka

Wydaje się, że cała sprawa nie należy do najtrudniejszych, ale im bardziej zagłębiają się w nią policjanci, tym trudniejsza się staje. Kryje wiele tajemnic z przeszłości, jest pełna zawiłości i niedopowiedzeń. Szybko okazuje się również, że może wpłynąć na życie wielu ludzi w teraźniejszości, a także ich przyszłość. Czy uda się dotrzeć do prawdy?

Auto miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę, a narrację prowadził z kilku perspektyw. Książka pomimo swojej dość dużej objętości czyta się bardzo szybko i jest wciągająca. Wbrew pozorom samo morderstwo nie odgrywa tu aż tak dużej roli, a bardziej to jak i dlaczego do niego doszło.

Historia sprzed lat w połączeniu z kryminałem i powieścią detektywistyczną jest warta przeczytania. Cała sprawa bardzo mnie intrygowała i udało mi się czasem wyprzedzać kroki bohaterów. Myślę, że książka jest idealna dla fanów gatunku.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Autora. Bardzo dziękuję za możliwość poznania Pana kolejnej powieści i odkrycia twórczości z trochę innej strony. 
 
6/10
 

 

12/02/22

"Kobiety pistolety. Sanitariuszka z pułku Baszta" - Wiktor Krajewski, Maria Kowalska

22/150/6050/2022

 

"Życie to źródło wielu hałasów i dźwięków. Raz milszych, raz ogłuszających." - "Myszka" w rozmowie z Wiktorem Krajewskim o tych trudnych dźwiękach z wojennego życia

 
Kobiety pistolety - słyszeliście o tym terminie? Ja, chociaż wojennych książek przeczytałam sporo, podobnie jak sam autor, nie miałam pojęcia o tej grupie czterdziestu młodych i bardzo odważnych dziewczyn, które zostały wzięte do niewoli i trafiły do obozu koncentracyjnego KL Stutthof.

Chociaż "pistoletów", jak często określane są kobiety w książce, nie zostało już niestety wiele to jedna z nich - Maria Kowalska - sanitariuszka z pułku "Baszta" działająca pod pseudonimem "Myszka" zdecydowała się porozmawiać o swoich trudnych doświadczeniach z Wiktorem Krajewskim i w ten sposób powstała ta wyjątkowa pozycja.

Autor już w pierwszych stronach powieści, kiedy dowiedział się, że "pistoletów" już praktycznie nie ma, pisze: "Słysząc tę brutalną prawdę, niemal porzuciłem nowo narodzony pomysł. Z nimi zawsze tak jest: szybko się rodzą i jeszcze szybciej umierają." Bardzo cieszę się, że plan napisania kolejnej książki wojennej jednak nie "umarł", bo chociaż nie znam innych pozycji Wiktora Krajewskiego, ta zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie.

Myślę, że jeszcze bardziej do mnie trafiła przez to, że Maria Kowalska opowiada prawdziwą historię - swoją historię. Nie jest to zmyślona fabuła, czy książka oparta na faktach, tutaj zdarzenia opisywane są z pierwszej ręki. Bardzo emocjonalna rozmowa pozwoliła Autorce wrócić do przeszłości, czego początkowo nie chciała robić, a Czytelnikowi poznać historię wyjątkowych kobiet, o których mówi się bardzo niewiele, a na pewno na to zasługują.

Maria Kowalska uważa, że zawsze była szarą myszką, niewyróżniającą się z tłumu, a tak naprawdę była niezwykle odważną kobietą, patriotką, walczącą o wolność kraju. Wspomnienia obozowe, jako jeńca wojennego, powojenna i często zakłamana rzeczywistość, która nie wyglądała tak, jak powinna, a także bardzo trudne momenty to wszystko znajdziemy w książce.

Nie można zapomnieć również o ilustracjach, które jeszcze bardziej uświadamiają Czytelnikowi, że opisywane wydarzenia, tak straszne i dramatyczne miały miejsce naprawdę. Kolorowe zdjęcia z obecnych czasów przybliżają portret Autorki i ukazują coroczne uroczystości na terenie byłego obozu w Stutthof.

Nie chcę pisać za dużo o opisanych wydarzeniach. To tego typu powieść, z którą zdecydowanie warto zapoznać się samemu. Niezwykle poruszająca, emocjonalna i dająca do myślenia, a przede wszystkim prawdziwa książka to zdecydowanie pozycja, do której przeczytania bardzo Was zachęcam.

Już niedługo w ogóle nie będzie bezpośrednich świadków tych tragicznych, wojennych wydarzeń, więc wykorzystajmy ten czas i poznajmy ich prawdziwe historie, aby pamięć o tych narodowych bohaterach trwała.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Bardzo dziękuję za możliwość przeczytania książki i poznania prawdziwej historii Marii Kowalskiej. 
 
8/10
 

 

10/02/22

"Sawantka" - Celina Mioduszewska

21/150/5780/2022

 

"Podróże prowokują do zajrzenia w głąb siebie", więc wybierzmy się w wyjątkową wyprawę z Sawantką, nie tylko w głąb siebie, ale również do świata bohaterki

 
Zacznę od tytułu, który od razu rzucił mi się w oczy i zaintrygował. Mianem sawantki dawniej określano kobietę wykształconą i erudytkę, a taką właśnie jest główna bohaterka powieści.

Lena Milewska to kobieta w średnim wieku ucząca w szkole języka polskiego. Nie jest to dla niej tylko praca, ale również ogromna pasja. Dużą przyjemność daje jej  pisanie - zatopiona w świecie słów odpoczywa, relaksuje się i snuje refleksje. Są to dla kobiety również powroty w przeszłość, niejednokrotnie bardzo odległą. Lena kocha także podróże śladami polskich pisarzy, w krótsze i dalsze wyprawy wybiera się kiedy tylko pozwala jej na to zdrowie i samopoczucie.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Lena to kobieta spełniona. Żona, matka, a nawet babcia czerpie przyjemność ze swojej pracy i przebywania z nastolatkami, ma pasje i dom, o który dba. Kocha Bartka, ale z każdym dniem wydaje jej się coraz bardziej, że męża denerwuje wszystko w jej zachowaniu i nie odwzajemnia jej prawdziwych uczuć. Kiedy kobieta uświadamia sobie, że jej dorosłe dzieci nie potrzebują już matki na co dzień, podejmuje bardzo ważną i trudną decyzję, której do końca nie jest pewna. Lena zostawia męża i wynajmuje dom we wsi Leszczynki. Otwiera tym symboliczne drzwi do nowego życia. Ale czy jako sawantka będzie w nim w końcu w pełni szczęśliwa?

Na tylnej okładce powieści znajdziemy cytat Nathaniela Hawthorne'a "Coś co się łatwo czyta, bardzo trudno napisać". Domyślam się, że nie jest on przypadkowy, więc z całą pewnością mogę stwierdzić, że praca autorki nie poszła na marne. Jest to książka, która nie tylko czyta się dobrze, ale również przyjemnie. Chociaż fabuła nie pędzi, wręcz częste odwołania do przeszłości spowalniają akcję, to po przeczytaniu pierwszych stron nie można się oderwać od lektury. Z drugiej strony książka jest bardzo współczesna każdemu z nas, przez poruszony przez Autorkę temat pandemii koronawirusa, pracy zdalnej, czy wprowadzania obostrzeń.

Celina Mioduszewska wykreowała spokojny, klimatyczny świat. Główna bohaterka to kobieta dojrzała, kochająca swoje dzieci, jednak potrzebująca zmian i mająca odwagę, by do nich dążyć. Autorce bardzo dobrze udało się stworzyć przestrzeń, w której Czytelnik po prostu dobrze się czuje. Przeszłość miesza się tutaj z teraźniejszością, a ta z przyszłością, co bardzo mi się podobało. Liczne opisy przyrody, czy miejsc, odwołania do Polskich pisarzy, a także tradycji i obyczajów naszego kraju nie nudzą, a wręcz urozmaicają lekturę.

Powieść zdecydowanie zaliczam do tych wartych przeczytania, a czas spędzony na lekturze za udany. To przyjemna i ciepła obyczajówka z wolną fabułą i wyjątkową główną bohaterką. Zachęcam Was do sięgnięcia po książkę w czasie wolnego wieczoru, ponieważ pozwala się wyciszyć, uspokoić, a jednocześnie poszerzyć swoje horyzonty.

Za egzemplarz recenzencki z dedykacją bardzo dziękuję Autorce - książkowa podróż w świat "Sawantki" bardzo mi się podobała. 
 
7/10
 


 
 
 

08/02/22

"Tatry. Przewodnik dla dużych i małych" - Barbara Gawryluk, Paweł Skawiński

20/150/5520/2022

 

A może by tak wyprawa w Tatry? - przewodnik idealny dla najmłodszych, ale nie tylko

 
Podróż w świat książki zaczynamy i kończymy mapą Tatr od strony Polskiej i planu Zakopanego. Jest to bardzo dokładny opis wszystkich szczytów, hal, czy dolin, z którymi mogliśmy się już spotkać, lub spotkamy. To idealna okazja, aby mały podróżnik mógł zobaczyć, w jakie miejsca już dotarł, a które chciałby odwiedzić.

Już na pierwszych stronach poznajemy przewodnika, a jednocześnie jednego z autorów książki - Pawła Skawińskiego, który przybliży nam ten wyjątkowy górski świat. Opowie trochę o Tatrzańskim Parku Narodowym i jego mieszkańcach, przypomni, jak powinniśmy być ubrani i przygotowani na wycieczkę, i jak to z tą pogodą w górach bywa. Starszy pan opowie nam również o rodzajach szlaków, partiach gór, a także o zwierzętach zamieszkujących Tatry. Wyjaśni, czym jest TOPR, lawina i przybliży większości znane Zakopane. Ta książka to gratka dla najmłodszego czytelnika i fana górskich wypraw.

Pięknie i realistycznie ilustrowana w twardej oprawie będzie dodatkowo dobrze wyglądać na półce, ale lepiej, żeby nie stała tam zbyt długo, gdyż wiedza w niej zawarta przyda się na każdym etapie Tatrzańskich wędrówek. Odnośnie wiedzy czytelnik ma ją okazje sprawdzić również w kończącym książkę quizie.

To nie jest nudny przewodnik, jakich wiele, ale lektura przybliżająca w formie ciekawych opowieści, śmiesznych anegdotek, czy nawet wierszyków Tatry jako miejsce, w których człowiek jest jedynie gościem, który powinien uszanować ich mieszkańców.

Chociaż pozycja przeznaczona jest głównie dla małych odkrywców, aby przygotować ich na pierwszą poważną wyprawę to starszy Czytelnik z pewnością również znajdzie w niej coś dla siebie. To wszechstronna książka opowiadająca o słynnych górach w sposób bardzo ciekawy, momentami zabawny, ale zawsze prawdziwy.

Autorami są Paweł Skawiński, czyli były dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego i przewodnik tatrzański od 50 lat, a także Barbara Gawryluk, która jest nie tylko autorką książek dla dzieci, ale również tłumaczką i dziennikarką radiową. Pracę autorów dopełniły ilustracje Adama Pękalskiego, bez których książka z pewnością nie byłaby taka sama.

Zdecydowanie polecam zapoznać się z tą powieścią, szczególnie miłośnikom Tatr, którzy w swoim otoczeniu mają małych Czytelników. Niezapomniana podróż w te najbardziej znane Polskie góry gwarantowana!

Za egzemplarz recenzencki, a jednocześnie wyjątkową, ponieważ książkową podróż w góry bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. 
 
8/10
 

 
 

06/02/22

"Armacademix" - Oskar Szwabowski

19/150/5430/2022 

 

Świat poezji - niespójny, a jednocześnie tak połączony i zmuszający do chociaż chwilowego zatrzymania i przemyślenia 

 
"Armacademix" to zbiór wierszy napisanych przez Oskara Szwabowskiego - autoetnografa, twórcy wierszy, opowiadań, czy (art)zinów.

W zbiorze czytelnik zetknie się z 27 bardzo różnymi wierszami. Przeczytamy wiersze białe i rymowane, długie i krótkie, podzielone na strofy i ciągłe. Teksty różnią się również warstwą przenośną - w jednych znajdziemy wiele przenośni, alegorii i odwołań, a drugie będą bardzo dosłowne.

"Nie mamy wiele tylko słowa zalegające w wilgotnych zatęchłych piwnicach" i zgodnie z tą myślą autor przekazuje nam historie. Dzieli się słowami - czasem łatwymi i zrozumiałymi, ale nierzadko wymagającymi refleksji, skupienia i zastanowienia, zatrzymania się na chwilę i pomyślenia.

Teksty dotykają bardzo różnej tematyki, nie skupiają się na jednym aspekcie, a jednocześnie w jakiś sposób są spójne i się ze sobą łączą.

Wiersze czyta się naprawdę przyjemnie i płynnie. Pomimo niewielkiej objętości, niespełna czterdziestu stron,  nie jest to jednak książka, którą da się przeczytać bardzo szybko. Od pierwszego tekstu miałam wrażenie, że Autor zachęca do powolnego zapoznawania się z jego twórczością, chwili zastanowienia i głębszego przemyślenia.

Chociaż większość wierszy mi się podobała, to jeden najbardziej przypadł mi do gustu. Zatytułowany "Kolaż - fejsbookowa narracja (20 minut)" pokazuje wysyłane przez portal powiadomienia, które wyświetlały się we wspomnianym czasie. Są to rzeczy tak różne i niespójne, w większości nic niedające i niepotrzebne, że podczas czytania nie wiedziałam, czy się śmiać, czy może jednak podejść do tekstu na poważnie. Mam wrażenie, nie wiem, czy słuszne, że autor chciał pokazać, że często w tym świecie wirtualnym, w którym spędzamy bardzo dużo czasu, tak naprawdę go marnujemy. Media społecznościowe często bombardują nas informacjami, którymi nie jesteśmy zainteresowani i których sami najprawdopodobniej nigdy byśmy nie szukali. Szczególnie ten tekst kazał mi się zatrzymać i zastanowić, musiałam odłożyć na chwilę książkę i w ciszy pomyśleć.

Zbiór wierszy Oskara Szwabowskiego to na pewno pozycja, którą warto się zainteresować. Z pewnością idealna dla fanów poezji i tekstów zmuszających do refleksji. 
 
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Oficynka - bardzo dziękuję.
 
6/10



05/02/22

"Niebieska walizka. Pożegnanie z Breslau" - Marianne Wheelaghan

18/150/5390/2022  

 

Wojna z perspektywy Niemców, a wszystko za sprawą niebieskiej walizki

 
 
To debiutancka, ale bardzo dobra powieść autorki, jednocześnie w przyjemny i zrozumiały sposób przetłumaczona przez Marcina Melona. Bardzo szybko zyskała popularność na brytyjskim rynku, mam nadzieję, że równie szybko będzie o niej głośno w Polsce, bo to opowieść, którą warto poznać. 

Jest to historia matki Marianne Wheelaghan spisana posiłkując się jej pamiętnikami, a uzupełniona historycznymi publikacjami. A wszystko zaczęło się właśnie od znalezienia tytułowej niebieskiej walizki.

Autorka opowiada historię życia Antonii, rozpoczynając od momentu, w którym dziewczynka miała dwanaście lat. To właśnie dzięki wpisom z pamiętnika poznajemy jej rodzinę, przemyślenia, a z tego wyłania się obraz Niemiec od lat 30 do prawie lat 50 XX wieku. Dowiadujemy się, jak wtedy funkcjonował kraj, społeczeństwo, jego poglądy, czy jak naprawdę wyglądały ważne historyczne wydarzenia. Wpisy Toni pokazują, że rodzina często była podzielona przez politykę, a także rosnącą w siłę władzę Hitlera. 

To wyjątkowa lektura, która uświadamia, że podczas wojny cierpiały różne narodowości, nie wszyscy Niemcy chcieli wojny, a i dla nich jej czas był bardzo trudny. Jak wszystkie książki z wydawnictwa i ta porusza temat związany ze Śląskiem i jego mieszkańcami.

Powieść to dla mnie pierwsza pozycja, która temat wojny ukazuje z perspektywy Niemców, a nie Polaków. Zmagania z wojną i dla obywateli Niemiec, szczególnie tych zwykłych i szarych, były bardzo trudne, bolesne i wymagały wielu poświęceń. Przez to, że jest to książka z fabułą, a nie pokazująca suche fakty jest jeszcze bardziej prawdziwa, od samego początku wiemy, że opisane wydarzenia działy się naprawdę, a do takich pozycji, przynajmniej ja, podchodzę zupełnie inaczej. Zasługą zarówno autorki, jak i tłumacza jest to, że w opisane sytuacje łatwo można się wczuć, wydarzenia spróbować zrozumieć, a przede wszystkim zobaczyć, że Niemcy byli ludźmi takimi jak my.

Książka bardzo wciąga i czyta się przyjemnie, pomimo poruszanego przez autorkę trudnego tematu. Nie jest to jednak pozycja na jeden wieczór, ponieważ wymaga refleksji, zastanowienia i zatrzymania się nad pewnymi kwestiami. Zdecydowanie warto zagłębić się w lekturę, nie tylko po to, by poznać ciekawą historię, ale przede wszystkim, aby spróbować spojrzeć na straszne wydarzenie, jakim była wojna z innej perspektywy.

Powieść miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Silesia Progress. Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki.

 
7/10

 


 

Dowiedz się o mnie czegoś więcej :)

Poznaj mnie lepiej!

Już od jakiegoś czasu mierzyłam się z zamiarem zaktualizowania tego wpisu, bo czułam, że ten poprzedni już nie do końca do mnie pasuje i nie...

Co czytają inni?