Po krótkiej wypoczynkowej przerwie, naładowana pozytywną energią i uspokojona szumem morskich fal wracam do Was już na starych zasadach z recenzją książki, którą udało mi się przeczytać jeszcze przed urlopem.
"Wiedziałam, że jesteśmy czymś... Ale czym?"
Autorka książki to dziennikarka i dawna redaktorka w National
Geographic. Kobieta w czasach dzieciństwa i młodości była osobą wierzącą
i praktykującą, ale nastąpił moment w jej życiu, w którym przestała
utożsamiać się ze wspólnotą chrześcijańską. Podobnie było z jej mężem,
który, chociaż innego wyznania — judaizmu, również nie jest już osobą
praktykującą. W życiu małżeństwa odejście od religii nie było
spowodowane jakimś ważnym momentem, po prostu ich wiara w to, co do tej
pory im mówiono, stopniowo się ulatniała. Para trójkę swoich dzieci
postanowiła wychowywać w sposób podobny do tego, jak żyją od lat – bez
żadnej religii, ale starając się być dobrym człowiekiem, zgodnie z
podstawowymi wartościami i obchodząc niektóre święta pochodzące z
różnych religii. Kiedy jednak najstarszy syn zapytał Katherine Ozment
„Czym jesteśmy?”, a ona nie miała lepszej odpowiedzi od „Niczym”,
postanowiła, że znajdzie odpowiedź na to pytanie.
Autorka przed publikacją swojej książki przez cztery lata zebrała wiele
materiałów. Przeczytała niezliczoną ilość książek, rozmawiała z
wyznawcami różnych religii – ich przedstawicielami, a także zwykłymi
ludźmi. W publikacji przytacza niektóre słowa tych osób, często również
dołączając do nich swoje komentarze i wnioski. Już przed przygotowaniami
do napisania książki dziennikarka odróżniała od siebie pojęcia
„religijność” i „duchowość” i zdawała sobie sprawę, że ludzie
nieutożsamiający się z żadną z religii zazwyczaj nie są ateistami, ale
teraz pogłębiła swoją wiedzę i poznała jeszcze więcej religii, a także
wspólnot, które uznają podobne wartości. Pomimo tego, że nie znalazła
jednoznacznej odpowiedzi na zadane przez syna bardzo trudne pytanie jak i
na kolejne równie ważne, ma dużo większą wiedzę i opowiada dzieciom o
życiu, a także innych ważnych sprawach.
Autorka – Amerykanka napisała swoją książkę dla ludzi mieszkających w
Stanach Zjednoczonych. Nie wszystkie zawarte w niej informacje będą więc
idealnie przystawać do Polskiej rzeczywistości, ale jest to mimo
wszystko ogromna dawka wiedzy, a także ciekawych fragmentów z życia
rodziny Katherine Ozment.
Autorka w swojej publikacji udowadnia, że ludzie, którzy nie „przypisują
się” do żadnej ze znanych powszechnie religii świata również są „kimś”,
zazwyczaj wierzą, że istnieje coś ważniejszego i większego od nich
samych, a także postępują w podobny sposób i kierują się podobnymi
wartościami co ludzie religijni. Takie osoby również odnajdują cel w
swoim życiu, starają się być dobrymi ludźmi, kultywują tradycje i
rytuały, a także poznają historię swoich przodków.
Pomimo tego, że jestem osobą wierzącą, a nie do takich jest skierowana
ta książka, podobał mi się sposób, w jaki autorka przedstawia temat i
jej styl pisania. Katherine Ozment przytacza wiele argumentów, dzieli
się swoimi doświadczeniami i historiami, przez co jest to ciekawa
lektura. Ukazuje, że nie ważne, w co wierzymy, ważne, aby być dobrym
człowiekiem. Książka Katherine Ozment to wartościowa publikacja dla
każdego człowieka, która uświadamia wiele istotnych spraw i pokazuje, że
kluczowe nie jest to, czy wyznajemy jakąś religię, czy też nie, wszyscy
pomimo różnic, paradoksalnie jesteśmy podobni, a każdy z nas zasługuje
na szacunek i akceptację. Jest to książka, którą warto przeczytać,
powinny ją poznać zarówno osoby, które od początku nie były związane z
żadną religią, te, które odeszły od kościoła jak również te, które nadal
są wierzące.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Bardzo
dziękuję serwisowi i wydawnictwu Stapis za możliwość przeczytania i
zrecenzowania tej ciekawej publikacji!
6/10 ⭐