30/08/22

"Ocean uczuć" - Mariola Sternahl

195/150/57380/2022

 

Od debiutów wiele się wymaga, ale podobno równie dużo można im wybaczyć — czy tak będzie w tym przypadku?

 
Opis z okładki debiutanckiej książki Marioli Sternhal zapowiada powieść obyczajową, najprawdopodobniej z wątkiem romantycznym. Moje założenia nie do końca jednak były zgodne z tym co przeczytałam, albo tak miało być, a ja nastawiałam się na coś innego. Tego nie wiem, ale wiem za to, że tę pozycję mimo wszystko z kilku innych względów warto poznać. Ale zacznijmy od początku...

Życie Anny — głównej bohaterki od samego początku nie było usłane różami. Już od dzieciństwa przez długie lata doświadczała przemocy psychicznej. Po stracie ojca i porzuceniu przez matkę dziewczynka była wychowywana przez niezwykle wymagającą babkę i dziadka alkoholika. Dorastała w "domeczku" pełnym wyzwisk, obelg, sztywnych zasad, ale przede wszystkim z brakiem miłości i akceptacji. Smutek, strach i ciągły lęk to uczucia, z którymi Anna mierzy się do tej pory. Czy trudny moment w życiu bohaterki sprawi, że coś się zmieni? Czy wsparcie najbliższych wystarczy, by Ania zapomniała o przeszłości?

Autorka w swojej książce zastosowała ciekawy zabieg — inwersję czasową, gdyż już w pierwszym rozdziale Czytelnik otrzymuje odpowiedzi na zadane w opisie pytanie. Z biegu akcji poznaje natomiast przeszłość bohaterki i to, co sprawiło, że czuje się tak, a nie inaczej, czy postępuje w ten, a nie inny sposób.

Annę poznajemy w momencie, w którym wraca do domu wraz z ukochanym Antonem. To właśnie podczas podróży kobieta zaczyna źle się czuć, w późniejszym czasie wykonuje kolejne badania, po to, by Czytelnik dopiero pod koniec książki dowiedział się, jaki jest ich wynik. To właśnie w tym początku zauważyłam nieścisłość, gdyż małżeństwo wraca do domu, a "minęło dwanaście godzin, odkąd wyjechali z Krakowa". Później czytamy natomiast, że ich dom jest właśnie w Krakowie. Gdzie więc jechali i czy zmieniło się coś, o czym nie wiemy? Takich niewiadomych i niedopowiedzeń niestety w książce znajdzie się kilka i to właśnie je uważam za główny minus.

Narracja w powieści może być plusem i minusem w zależności od tego, co lubicie. Po skończeniu doszłam do wniosku, że narratorką jest sama Autorka i to ona komentuje wydarzenia i opisuje nam życie Anny. Sama uważam to za ciekawy zabieg, przez co poznajemy bohaterkę, patrząc na nią trochę z zewnątrz.

Przejdę teraz do plusów, do których niewątpliwie należy przyciągająca wzrok okładka, która zachęca do poznania prawdy o właścicielu wpatrujących się w nas oczu. Atutem są również emocje, jeśli wczujecie się w historię i przeczytacie ją z rozmysłem z pewnością uda wam się poczuć "ocean uczuć". Odgrywają one w powieści bardzo ważną rolę i według mnie Marioli Sternahl udało się przekazać to, co czuje Anna.

Zbliżając się już do końca, pozycja ta ewidentnie ma potencjał. Ciekawe zabiegi zastosowane przez Autorkę, inna niż zazwyczaj narracja i emocje to przede wszystkim sprawia, że warto się nią zainteresować. Niestety jest też kilka niedociągnięć, czy rzeczy, które można było dopracować, lub bardziej się nimi zająć. Mariola Sternahl nie boi się trudnych tematów, jednocześnie pisze o nich delikatnie i to wróży dobrze na przyszłość. Ode mnie dodatkowa gwiazdka, biorąc pod uwagę debiut i jestem ciekawa, jak się wszystko rozwinie w kolejnych tomach.
 
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Autorki — dziękuję za możliwość poznania Pani twórczości i zapowiadany "ocean uczuć" podczas czytania. 
 
6/10
 

22 komentarze:

  1. Jeszcze zastanowię się nad lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To specyficzna książka, ale mimo wszystko warto ją przeczytać. :)

      Usuń
  2. Dobrze, że książka posiada spory potencjał. Nie mówię jej nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ze względu na ten potencjał jestem bardzo ciekawa drugiej części. :D

      Usuń
  3. Chciałabym ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może polecę koleżance, która lubi podobne klimaty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja generalnie wymagam od autora. Nie ważne, czy to debiutant czy stara wyga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, chociaż mimo wszystko na debiutantów patrzę trochę inaczej. :D

      Usuń
  6. Ciekawie o niej piszesz, więc może ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie napisałaś tą recenzję. Poznałam nowe słowo - inwersja czasowa. Zostanę tutaj na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja do debiutów podchodzę z dużą ostrożnością, ale często warto dać szansę początkującym autorom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się nie ograniczać, a w ostatnim czasie czytałam bardzo wiele dobrych debiutów. :D

      Usuń
  9. mnie nie korci akurat tego typu lektura

    OdpowiedzUsuń
  10. Wędruje na listę do przeczytania. Inwersja czasowa poza tym jest ciekawym zabiegiem - ja pisząc "Księgę Nocy" ją stosowałem, gdzie bohaterka spotyka się z dawnymi mieszkańcami swej rodzinnej wioski :-) . Pozdrawiam serdecznie :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zainteresowałam. A co do inwersji - zgadzam się. :) Serdeczne pozdrowienia!

      Usuń
  11. Mam książkę nawet w domu, bo gdzieś wygrałam, ale jakoś mnie noe ciągnie do jej czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest specyficzna, ale mimo wszystko warto ją poznać. :D

      Usuń

Czytelniku!
Będzie mi bardzo miło jeśli podzielisz się swoim zdaniem o tekście, lub opinią o książce. Motywuje mnie to do dalszego pisania i tworzenia kolejnych recenzji. :)
Pamiętaj jednak, aby zrobić to w sposób kulturalny i z szacunkiem - do innych Odwiedzających, samego Autora jak i do mnie jako Twórcy.
Niech moc książkowych podróży - tych małych i tych dużych będzie z Tobą. :D

Dowiedz się o mnie czegoś więcej :)

Poznaj mnie lepiej!

Już od jakiegoś czasu mierzyłam się z zamiarem zaktualizowania tego wpisu, bo czułam, że ten poprzedni już nie do końca do mnie pasuje i nie...

Co czytają inni?