195/150/57380/2022
Od debiutów wiele się wymaga, ale podobno równie dużo można im wybaczyć — czy tak będzie w tym przypadku?
Opis z okładki debiutanckiej książki Marioli Sternhal zapowiada
powieść obyczajową, najprawdopodobniej z wątkiem romantycznym. Moje
założenia nie do końca jednak były zgodne z tym co przeczytałam, albo
tak miało być, a ja nastawiałam się na coś innego. Tego nie wiem, ale
wiem za to, że tę pozycję mimo wszystko z kilku innych względów warto
poznać. Ale zacznijmy od początku...
Życie Anny
— głównej bohaterki od samego początku nie było usłane różami. Już od
dzieciństwa przez długie lata doświadczała przemocy psychicznej. Po
stracie ojca i porzuceniu przez matkę dziewczynka była wychowywana przez
niezwykle wymagającą babkę i dziadka alkoholika. Dorastała w "domeczku"
pełnym wyzwisk, obelg, sztywnych zasad, ale przede wszystkim z brakiem
miłości i akceptacji. Smutek, strach i ciągły lęk to uczucia, z którymi
Anna mierzy się do tej pory. Czy trudny moment w życiu bohaterki sprawi,
że coś się zmieni? Czy wsparcie najbliższych wystarczy, by Ania
zapomniała o przeszłości?
Autorka w swojej
książce zastosowała ciekawy zabieg — inwersję czasową, gdyż już w
pierwszym rozdziale Czytelnik otrzymuje odpowiedzi na zadane w opisie
pytanie. Z biegu akcji poznaje natomiast przeszłość bohaterki i to, co
sprawiło, że czuje się tak, a nie inaczej, czy postępuje w ten, a nie
inny sposób.
Annę poznajemy w momencie, w
którym wraca do domu wraz z ukochanym Antonem. To właśnie podczas
podróży kobieta zaczyna źle się czuć, w późniejszym czasie wykonuje
kolejne badania, po to, by Czytelnik dopiero pod koniec książki
dowiedział się, jaki jest ich wynik. To właśnie w tym początku
zauważyłam nieścisłość, gdyż małżeństwo wraca do domu, a "minęło
dwanaście godzin, odkąd wyjechali z Krakowa". Później czytamy natomiast,
że ich dom jest właśnie w Krakowie. Gdzie więc jechali i czy zmieniło
się coś, o czym nie wiemy? Takich niewiadomych i niedopowiedzeń niestety
w książce znajdzie się kilka i to właśnie je uważam za główny minus.
Narracja
w powieści może być plusem i minusem w zależności od tego, co lubicie.
Po skończeniu doszłam do wniosku, że narratorką jest sama Autorka i to
ona komentuje wydarzenia i opisuje nam życie Anny. Sama uważam to za
ciekawy zabieg, przez co poznajemy bohaterkę, patrząc na nią trochę z
zewnątrz.
Przejdę teraz do plusów, do
których niewątpliwie należy przyciągająca wzrok okładka, która zachęca
do poznania prawdy o właścicielu wpatrujących się w nas oczu. Atutem są
również emocje, jeśli wczujecie się w historię i przeczytacie ją z
rozmysłem z pewnością uda wam się poczuć "ocean uczuć". Odgrywają one w
powieści bardzo ważną rolę i według mnie Marioli Sternahl udało się
przekazać to, co czuje Anna.
Zbliżając się
już do końca, pozycja ta ewidentnie ma potencjał. Ciekawe zabiegi
zastosowane przez Autorkę, inna niż zazwyczaj narracja i emocje to
przede wszystkim sprawia, że warto się nią zainteresować. Niestety jest
też kilka niedociągnięć, czy rzeczy, które można było dopracować, lub
bardziej się nimi zająć. Mariola Sternahl nie boi się trudnych tematów,
jednocześnie pisze o nich delikatnie i to wróży dobrze na przyszłość.
Ode mnie dodatkowa gwiazdka, biorąc pod uwagę debiut i jestem ciekawa,
jak się wszystko rozwinie w kolejnych tomach.
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam od Autorki — dziękuję za możliwość poznania Pani
twórczości i zapowiadany "ocean uczuć" podczas czytania.
Jeszcze zastanowię się nad lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńTo specyficzna książka, ale mimo wszystko warto ją przeczytać. :)
UsuńDobrze, że książka posiada spory potencjał. Nie mówię jej nie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ze względu na ten potencjał jestem bardzo ciekawa drugiej części. :D
UsuńChciałabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto!
UsuńMoże polecę koleżance, która lubi podobne klimaty. ;)
OdpowiedzUsuńPowinna się Jej w takim razie spodobać. :)
UsuńJa generalnie wymagam od autora. Nie ważne, czy to debiutant czy stara wyga
OdpowiedzUsuńJa również, chociaż mimo wszystko na debiutantów patrzę trochę inaczej. :D
UsuńCiekawie o niej piszesz, więc może ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja recenzja Ci się spodobała!
UsuńFajnie napisałaś tą recenzję. Poznałam nowe słowo - inwersja czasowa. Zostanę tutaj na dłużej!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i dziękuję. :)
UsuńJa do debiutów podchodzę z dużą ostrożnością, ale często warto dać szansę początkującym autorom :)
OdpowiedzUsuńJa staram się nie ograniczać, a w ostatnim czasie czytałam bardzo wiele dobrych debiutów. :D
Usuńmnie nie korci akurat tego typu lektura
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńWędruje na listę do przeczytania. Inwersja czasowa poza tym jest ciekawym zabiegiem - ja pisząc "Księgę Nocy" ją stosowałem, gdzie bohaterka spotyka się z dawnymi mieszkańcami swej rodzinnej wioski :-) . Pozdrawiam serdecznie :-) .
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowałam. A co do inwersji - zgadzam się. :) Serdeczne pozdrowienia!
UsuńMam książkę nawet w domu, bo gdzieś wygrałam, ale jakoś mnie noe ciągnie do jej czytania.
OdpowiedzUsuńJest specyficzna, ale mimo wszystko warto ją poznać. :D
Usuń