
Cześć! Jestem Wiktoria i kocham książki, a ten blog powstał po to, by dzielić się z innymi moją pasją. :) Mam nadzieję, że podróże, w które Cię zabiorę po światach książek zachęcą Cię do sięgnięcia po polecane pozycje i staną się możliwością odwiedzenia tych różnych, a niekiedy zaskakujących rzeczywistości. Czytelniku! Cieszę się, że tu trafiłeś i życzę Ci samych cudownych wypraw!
30/01/22
"Tysiąc metrów nad ziemią" - Agnieszka Andrzejczak
29/01/22
"Godki z babciōm" - Krystyna Loch
14/150/4400/2022
Czar śląskich wspomnień – wyjątkowa książka nie tylko o Śląsku
Książka to zbiór wspomnień Autorki z rozmów, a raczej godek z Babcią. Starsza kobieta od zawsze mieszkała na Śląsku, a dokładniej w Hajdukach i tak też mówiła. Co ciekawe nie uznawała się ani za Niemkę, ani za Polkę, była po prostu Ślonzoczką. Godki sięgają czasu kiedy Krystyna Loch była jeszcze dzieckiem chodzącym do szkoły, przez dorosłe życie autorki aż do czasu śmierci Babci, która nie przeżyła Gierka, jak życzyła jej w siedemdziesiąte urodziny wnuczka.
Godki z Babcią prowadzone były na różne tematy, w książce więc mamy cały ich przekrój. Poznajemy więc tematy trudne i błahe. Zagłębiamy się w politykę, przynależność narodową Ślązaków, rodzaje pracy, a nawet przyzwyczajenia żywieniowe, bo przecież kartofle są do wszystkiego.
Na podstawie przeszłości i wspomnień odkrywamy historię Śląska sięgającą XX wieku, możemy dowiedzieć się jak się tam wtedy żyło, z jakimi problemami się mierzono i za kogo tak naprawdę się uważano, z kim przyjaźniono, a kogo unikano.
Przewracając kolejne kartki książki, miałam wrażenie, że jestem w miejscu, w którym przebywały kobiety, czuję zapach świeżego kołoczu, który zaraz zostanie przyniesiony z drugiej izby i czekam na niego z kubkiem gorącego taju. Od razu widać, że wszystko, co zostało opisane, Krystyna Loch przeżyła naprawdę, historie są prawdziwe, a rzeczywistość ukazana taką, jaką była. Zaczynając od życia na Śląsku, który raz należał do Polski, a raz nie, a kończąc na obawach, czy za kilka lat odnajdziemy tam w ogóle prawdziwych Ślązoków.
Wspomnienia czyta się bardzo dobrze, szybko i niezwykle przyjemnie. Dodatkowym atutem jest to, że zostały spisane dokładnie tak, jak były przekazywane, czyli po Śląsku. Do przeczytania konieczne jest więc rozumienie przynajmniej w większej części gwary śląskiej, pozwala to na dużo lepszy odbiór tekstu.
Książka przypadła mi do gustu. Chyba przede wszystkim przez to, że jest ciepła, rodzinna i prawdziwa. Dobrym ćwiczeniem było dla mnie również przeczytanie i zrozumienie całej powieści po Śląsku - był to dla mnie pierwszy raz, ale uważam go za bardzo udany.
Z książką miała okazję zapoznać się dzięki współpracy ze śląskim wydawnictwem Silesia Progress. Bardzo dziękuję, za możliwość odbycia tej nietypowej książkowej podróży.
27/01/22
"Stan splątania" - Roksana Jędrzejewska-Wróbel
12/150/3790/2022
"Żyć, jakby się było porcelanową lalką, to jakby w ogóle nie żyć." – jak wykorzystali swoje życie podopieczni Zacisznej Przystani, a jak mogą to zrobić nastoletni wolontariusze?
Czym tak
naprawdę jest tytułowy stan splątania? W powieści natrafimy na kilka definicji
i żadna z nich nie zostanie ostatecznie potwierdzona. Wiadomo natomiast, że
cierpimy na niego wszyscy, niezależnie od wieku czy płci. W książce poznajemy
sześciu głównych bohaterów, wszystkich cierpiących na tę przypadłość u każdego
objawiającą się w inny sposób.
Maria, Lena i Miłosz to uczniowie ósmej klasy walczący o jak najlepsze
świadectwo i wyniki egzaminów. W końcu z bardzo dobrej podstawówki muszą trafić
do topowego liceum. Wszystko jest więc podporządkowane nawet nie tyle szkole, zadaniom
i wynikom, a punktom. Tak, to od tych cyferek zależy ich przyszłość, ale
również od nich zaczyna się cała historia. To przez nie wysportowana i piękna,
a jednocześnie często wymiotująca zdolna uczennica, odcinająca się od ludzi, a
w szczególności od mamy dziewczyna zawsze ze słuchawkami na uszach i
introwertyk w kapturze, z talentem muzycznym w sercu, a nielubianą wiolonczelą
na plecach decydują się na wolontariat. To przecież aż trzy punkty mogące
zaważyć na dalszej edukacji i późniejszym dorosłym życiu!
Nastolatkowie, jako wolontariusze, trafiają do prestiżowego domu opieki
zapewniającego podopiecznym dobre warunki, niezliczoną ilość zajęć, a
jednocześnie traktującego schorowanych (a może nie aż tak bardzo? ) staruszków
jak małe dzieci, którym nie można nawet wyjść za bramę ośrodka. Wśród
pensjonariuszy wyróżniają się Bertram, Elodia i Jarmina, którzy są
odzwierciedleniem młodych ludzi.
Czego nastolatkowie, w dobie powszechnego internetu, mogą dowiedzieć się od
starszych ludzi? Czy naprawdę w ostatecznym rozrachunku wszystko będzie się
rozchodzić jedynie o punkty? Czy Maria, Lena i Miłosz od lat mieszkający na tym
samym osiedlu w końcu będą w stanie się ze sobą zaprzyjaźnić? Jakie tajemnice
skrywają Bertram, Elodia i Jarmina?
Powieść Roksany Jędrzejewskiej - Wróbel kierowana do nastolatków idealnie
wpasowuje się w ich codzienność. Ukazana przez autorkę rzeczywistość jest
odbiciem tej, z którą nierzadko muszą mierzyć się młodzi ludzie. Niezrozumienie
przez otoczenie, a nawet przez najbliższych, samotność w tłumie, wyścig
szczurów, czy brak prawdziwych przyjaciół, a nawet samobójstwa to problemy
dotykające znaczną część młodzieży. Czy jest na to lekarstwo? Czy wolontariat
może dawać coś jeszcze oprócz trzech punktów na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej?
Ciekawe rozmowy, nowe znajomości, inne spojrzenie na świat, a może nawet
przyjaciół - to rzeczy, które możemy zyskać, poświęcając innym kilka godzin z
piątkowego popołudnia?
Na te i inne ważne pytania w swojej książce stara się odpowiedzieć autorka.
Roksana Jędrzejewska - Wróbel nikogo nie ocenia, nie pokazuje idealnej drogi i
świata bez problemów czy trosk. Wykreowana rzeczywistość i problemy bohaterów
są tak podobne do naszych, że czasem zastanawiałam się, czy opisana historia
nie wydarzyła się naprawdę.
Powieść to historia, którą zdecydowanie warto poznać. Wciągająca fabuła,
nietuzinkowi bohaterowie, a przede wszystkim moc emocji, a nawet wzruszeń - to
wszystko serwuje nam autorka na czterystu stronach swojej powieści dla
młodzieży. To debiut w tej kategorii wiekowej, ale debiut bardzo udany.
Zdecydowanie zachęcam do przeczytania i dostrzeżenia w książce nie tylko
dosłownego przekazu.
Miałam okazję zapoznać się z tą cudowną lekturą dzięki współpracy z Wydawnictwem Literackim - bardzo dziękuję!
9/10 ⭐
25/01/22
"Siła miłości" - Anna Sakowicz
11/150/3440/2022
„A siła miłości jest ogromna…”, ale czy potrafi przezwyciężyć wszystko? Poruszająca historia specjalistycznej rodziny zastępczej
W książce poznajemy dwie równolegle
toczące się historie, które z pozoru połączone są tylko pracą bohaterek, a tak
naprawdę również po części podobną przeszłością jednej z nich. Aby lepiej
zrozumieć sytuację i poznać wykreowane postaci Autorka zastosowała retrospekcje
sięgające aż dwunastu lat.
Lilianna to dziennikarka tworząca artykuł o funkcjonowaniu rodzin zastępczych.
Kobieta cyklicznie co roku przeprowadzała rozmowę z panią prowadzącą
specjalistyczną rodzinę zastępczą. Kiedy jednak okazuje się, że nie ma z nią
kontaktu, dziennikarka postanawia zgłębić temat i za wszelką cenę dowiedzieć
się, dlaczego po tak długim czasie chce zrezygnować. Początkowo wydaje się, że
Lilianna z tą sprawą związana jest jedynie zawodowo, ale później odkrywamy, że
trudna przeszłość kobiety nie daje o sobie zapomnieć, przez co jeszcze
bardziej się angażuje.
Malwina i Adam to właśnie specjalistyczna rodzina zastępcza, z którą co roku
spotykała się Lilianna. Ostrowscy dwanaście lat temu pod swój dach
przyjęli niemowlaka, który po uregulowaniu sytuacji prawnej, jak to z
większością małych dzieci bywa, szybko miał trafić do adopcji. Okazuje się
jednak, że chłopiec jest opóźniony intelektualnie i ma wiele problemów
zdrowotnych i nie ma szans na adopcję. W takiej sytuacji Malwina całkowicie
poświęca się Kacprowi, kosztem czasu spędzonego z dwójką dorosłych już dzieci,
opiekuje się nim, by zapewnić chłopcu jak najlepszą przyszłość. Im Kacper jest
starszy, tym więcej niepokojących zachowań dostrzegają u niego rodzice. Kiedy
dochodzi do przemocy wobec słabszych, w tym wobec kilkuletniego wnuka
Ostrowskich, stają oni przed trudnym wyborem - rozwiązać rodzinę zastępczą po
kilkunastu latach, czy dalej opiekować się niepełnosprawnym chłopcem. Jedno
jest pewne - nie ma tutaj idealnej, czy nawet dobrej odpowiedzi, a każda
sytuacja przyniesie wiele zmian i cierpienia.
Powieść Anny Sakowicz to historia oparta na prawdziwych wydarzeniach i trudnych
sytuacjach z życia naprawdę istniejącej specjalistycznej rodziny zastępczej,
przez co wydaje się jeszcze bardziej prawdziwa i emocjonalna.
To poruszająca i trudna historia o wyborach wpływających na dalsze życie,
ogromnej sile miłości, niewyobrażalnych emocjach i przeszłości, która wpływa na
teraźniejszość. To nie jest książka, którą można przeczytać w jeden wieczór,
zamknąć i zapomnieć. To opowieść zadomawiająca się w sercu, zmuszająca do
refleksji i tworząca wiele pytań bez odpowiedzi.
Autorka poruszyła wiele trudnych tematów i nie ukrywała prawdy. Całej historii
nie koloryzowała, a pokazywała, jak może być naprawdę. Do specjalistycznych
rodzin zastępczych trafiają trudne dzieci potrzebujące nie tylko ogromnej
miłości, ale również stymulacji poprzez różnego rodzaju terapie i wielu badań,
o które walczyła bohaterka książki. Historia udowadnia, że w systemie jest
wiele luk i niedociągnięć, a przede wszystkim przedstawia, jak trudnego
wyzwania podejmują się ludzie decydujący się na założenie rodziny zastępczej.
Powieść należy do tych, które zdecydowanie warto, a może nawet należy
przeczytać. To emocjonalna i wciągająca książka nie tylko o sile miłości.
Poruszająca i zachęcająca do zgłębienia trudnego, a jednocześnie tak ważnego
tematu.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania bardzo dziękuję Autorce - to była cudowna książkowa podróż z Pani powieścią!
8/10 ⭐
22/01/22
"Po każdej burzy świeci słońce" - Magdalena Lytek-Dehiles
6/150/1780/2022
"Odważył się pan na wielką rzecz z myślą o swojej rodzinie" - historia o odwadze, miłości i żałobie
Historia głównego bohatera - Pana Stanisława jest bardzo poruszająca. Poznajemy go około roku po śmierci ukochanej żony - Teresy. Kobieta wraz z niedoszłą synową zginęły w wypadku samochodowym. Stanisław wie, że tak naprawdę nie mógł nic zrobić, ale mimo to wini się za śmierć dwóch bliskich mu osób. Winą za wypadek ojca obarcza również Grzegorz, który nie jest w stanie pogodzić się z odejściem dwóch najbliższych dla niego kobiet, nie umie już normalnie rozmawiać ze Stanisławem, z którym do tej pory miał dobre relacje, więc decyduje się na wyjazd do pracy do Londynu. Kiedy w miarę regularny kontakt telefoniczny z synem urywa się, a mężczyzna kilkukrotnie prosi o pożyczenie pieniędzy, Stanisław podejmuje bardzo trudną i ważną decyzję, która może wiele zmienić w jego relacjach z dzieckiem. Bez znajomości języka, ze spokojnym, ugodowym charakterem starszy pan wyrusza w samotną podróż.
Jakie problemy ma Grzegorz? Czy Stanisław ma szansę mu pomóc? Czy mężczyźni uporają się z żałobą i dostrzegą, że mają jeszcze siebie i powinni pielęgnować łączącą ich relację?
Tytułowe powiedzenie "Po każdej burzy świeci słońce" to zwrot, którego często używała zmarła żona głównego bohatera. Ale czy w przypadku tej historii jest jeszcze nadzieja na lepsze jutro?
Magdalena Lytek - Dehiles w swojej powieści porusza wiele bardzo ważnych tematów. Autorka przybliża czytelnikowi problemy ludzi, którzy wyemigrowali po 2004 roku. Sama od lat mieszka w Londynie, przez co jest to wiedza sprawdzona. Chociaż sama fabuła to fikcja literacka podobne wydarzenia działy się i pewnie niekiedy w dalszym ciągu dzieją.
Kolejne trudne zagadnienie, z jakim zmierzyła się autorka to problem handlu ludźmi. W swojej książce Magdalena Lytek - Dehiles zawarła wątek Tali i opisała jej sytuację. Opiera się ona na prawdziwym przypadku Indonezyjki - Shandry Woworuntu, która również była ofiarą siatki handlarzy. To trudny temat, o którym niewiele się mówi, a autorka poświęciła mu sporą część fabuły.
Książka przypadła mi do gustu, akacja płynęła niespiesznie, ale nie brakowało niespodziewanych zwrotów i kolejnych trudności, z którymi musieli zmierzyć się bohaterowie. Autorka w swojej powieści pokazała również, jak różnie ludzie mogą radzić sobie z żałobą, a także ukazała ogromną i mogącą przezwyciężyć wszystkie przeszkody miłość rodzica do swojego dziecka.
Książkę przeczytałam bardzo szybko, a czas spędzony przy lekturze uważam za przyjemny. Na pewno przypadnie do gustu fanom powieści obyczajowych jak również osobom zainteresowanym powyższymi tematami.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Bardzo dziękuję za możliwość przeczytania i zrecenzowania interesującego debiutu.
Dowiedz się o mnie czegoś więcej :)
Poznaj mnie lepiej!
Już od jakiegoś czasu mierzyłam się z zamiarem zaktualizowania tego wpisu, bo czułam, że ten poprzedni już nie do końca do mnie pasuje i nie...
Co czytają inni?
-
28/100/7170/2021 Z małym opóźnieniem, ale już jest recenzja książki, która najbardziej podobała mi się w ubiegłym miesiącu. Już na pierwszej...
-
Piszę tego posta spontanicznie, nawet bardzo, chociaż sama decyzja kiełkowała we mnie już od dłuższego czasu... będzie przydługawo, o czy...
-
Dzisiaj ponownie przychodzę do Was z wywiadem. Tym razem miałam okazję porozmawiać z Panią Beatą Dulewicz, która nie tak d...